To już 11. podwyżka w cyklu trwającym od października ub.r. Tym razem koszt pieniądza wzrósł o 25 punktów bazowych, był to więc nominalnie najsłabszy ruch RPP w trakcie realizowanego zacieśniania polityki pieniężnej. Nie był zaskoczeniem, bo inflacja nadal nie odpuszcza, ale wskaźniki wyprzedzające wskazują na wyraźne schłodzenie koniunktury. Zarówno w wyniku rosnących kosztów, jak i zrealizowanych już podwyżek stóp.
Decyzja nie była łatwa, bo spodziewanego spadku konsumpcji i inwestycji na razie jeszcze jednak nie widać w twardych danych, a wyższa inflacja za sierpień wskazuje, że producenci nadal mają miejsce na przerzucanie rosnących kosztów wytworzenia na kupujących. Dodatkowo spodziewany wzrost cen gazu, węgla i energii może wspierać presję na podwyższanie cen detalicznych również w kolejnych miesiącach. Zarówno towarów ze stosunkowo sztywnym poziomem konsumpcji, jak energia, żywność i leki, ale również i tych o popycie z zasady uzależnionym od nastrojów gospodarczych, w ramach efektów dostosowujących ceny do kosztów wytworzenia. Taki scenariusz oznaczałby rosnące ryzyko dalszego odkotwiczania oczekiwań inflacyjnych. Każe więc bankowi centralnemu kontynuować jastrzębią retorykę i podnoszenie stóp procentowych. Teraz już jednak w ostrożnych, zależnych od napływających danych, krokach. Kontrakty FRA wierzą w jeszcze jedną podwyżkę o podobnej skali.