To sprawiło, że EUR/CHF otworzył się w niedzielę w nocy z ogromną luką wzrostową, co nie pozostało bez wpływu na notowania CHF/PLN, który poszedł w dół o dobre kilka groszy. Na wykresie EUR/CHF widać wyłamanie z trwającej przynajmniej od września ub.r. tendencji spadkowej. Niemniej zwyżki zatrzymały się w okolicach szczytu z 13 marca (1,0823), został on naruszony, ale na bardzo krótko. Dalszy rozwój wypadków będzie zależeć od tego, na ile publikowane w najbliższych dniach sondaże potwierdzą silną pozycję Macrona w relacji do Le Pen (60-40 proc.), a na ile ta różnica nie zacznie niebezpiecznie maleć. Ważne będzie też to, co w najbliższy czwartek 27 kwietnia powie Europejski Bank Centralny po zakończonym posiedzeniu. Na początku kwietnia decydenci w ECB dawali do zrozumienia, że rynki niewłaściwie zinterpretowały przekaz po marcowym spotkaniu, gdyż nie ma planów rychłej dyskusji związanej z odejściem od obecnego „łagodnego" podejścia w polityce monetarnej. Teoretycznie – gdyby sondaże z Francji gwałtownie się pogorszyły, a rynki odebrałyby czwartkowy przekaz ECB jako dość „gołębi" możliwe byłoby nawet zamknięcie niedzielnej luki wzrostowej na EUR/CHF, czyli powrót w okolice 1,0720.

Na CHF/PLN rynek otworzył się w niedzielę w okolicach 3,92, potwierdzając tym samym to, że powrót w piątek w rejon 4,00 był klasycznym ruchem powrotnym do złamanego wcześniej ważnego technicznie punktu, jakim jest 9-letnia linia trendu wzrostowego (od 2008 r.). Niemniej, jeżeli EUR/CHF miałby wymazać w/w lukę wzrostową z niedzieli w kolejnych dniach, to powrót w okolice 3,98-3,99 nie byłby wykluczony. Warto jednak zwrócić uwagę, że im dłużej będziemy pozostawać poniżej złamanej 9-letniej linii trendu wzrostowego, tym szanse na korzystny obrót spraw dla „frankowiczów" będą większe.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ