Ponieważ już w niedzielę wieczorem było pewne, że Francja opowiedziała się za dalszą przynależnością do UE i strefy euro, nastąpił wzrost kursu EUR/USD (do poziomu przekraczającego 1,10), w poniedziałek natomiast reakcje rynków były już bardziej stonowane. Inwestorzy nie zapomnieli jednocześnie o bardzo dobrych piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy, gdzie lepsza od oczekiwań okazały się i stopa bezrobocia w kwietniu, i przyrost liczby miejsc pracy poza rolnictwem. Dane z USA istotnie zwiększyły prawdopodobieństwo kolejnej (drugiej w tym roku) podwyżki stóp na posiedzeniu Fedu w czerwcu. To z kolei „ściągnęło" eurodolara z powrotem na niższy poziom, tj. w okolice 1,0950. Wydaje się, że w najbliższych dniach temat polityki monetarnej w USA, ale także w strefie euro, będzie najważniejszym czynnikiem wpływającym na notowania walut na świecie. Zwłaszcza że zaplanowane są wystąpienia członków Fedu i inwestorzy będą na ich podstawie próbowali wnioskować, ile podwyżek stóp może jeszcze w tym roku nastąpić i czy możliwe jest rozpoczęcie w tym roku ograniczania sumy bilansowej Fedu. Poza polityką monetarną na horyzoncie są już czerwcowe wybory do Izby Gmin w W. Brytanii oraz parlamentarne we Francji. Na uspokojeniu nastrojów skorzystał złoty. Kurs EUR/PLN znalazł się na poziomie najniższym od września 2015 r., tj. w okolicach 4,19, ale ostatecznie powrócił w okolice 4,21.