W bieżącym tygodniu na rynku ropy naftowej ewidentnie dominuje strona popytowa. Wczoraj zwyżki przyspieszyły, a notowania tego surowca wzrosły podczas środowej sesji aż o około 3%. W rezultacie, notowania amerykańskiej ropy WTI dotarły do okolic 68 USD za baryłkę, a cena europejskiej ropy Brent zbliżyła się do poziomu 75 USD za baryłkę.
Jednym z kluczowych czynników sprzyjających wczoraj stronie popytowej na rynku ropy naftowej był raport Departamentu Energii USA, pokazujący zmianę zapasów paliw w Stanach Zjednoczonych w poprzednim tygodniu. W publikacji tej podano, że w minionym tygodniu zapasy ropy naftowej w USA spadły aż o 5,8 mln baryłek. To nie tylko znacznie więcej niż oczekiwano na początku tygodnia (spadek o 1,5 mln baryłek), ale nawet więcej niż pokazał spadek we wtorkowym raporcie Amerykańskiego Instytutu Paliw (5,2 mln baryłek).
Notowania ropy naftowej WTI – dane dzienne
Co ważne, spadek zapasów wynikał przede wszystkim ze zwiększonego popytu na ropę ze strony rafinerii, co było optymistycznym akcentem dla inwestorów – tego typu zjawisko świadczy o kondycji rynku lepiej niż np. spadek zapasów wynikający ze zmniejszonego importu czy zwiększonego eksportu (co zdarzało się we wcześniejszych tygodniach). W tym kontekście inwestorzy zignorowali mniej optymistyczne informacje o wzroście zapasów benzyny i destylatów, a także o tym, że produkcja ropy naftowej w USA wzrosła w minionym tygodniu o 100 tys. baryłek dziennie i sięgnęła już 11 mln baryłek dziennie.
Dzisiaj rano cena ropy delikatnie osuwa się w dół, jednak pozostaje niedaleko wczorajszych szczytów. Pogorszenie nastrojów wynika z wejścia w życie kolejnych ceł na import chińskich dóbr do Stanów Zjednoczonych. Mimo że rozmowy dyplomatyczne na linii USA-Chiny trwają, to wojna handlowa cały czas się zaostrza na podstawie wcześniejszych decyzji ze strony obu państw. Dodatkowo, nie wiadomo, czy rozmowy będą owocne – jeśli nie, to presja na spadek cen ropy naftowej pojawi się na nowo.