Na co czekamy?
Tradycyjnie kwestiami najsilniej związanymi z ceną złota jest dolar, na którego silnie wpływają obecnie dane z amerykańskiej gospodarki, a także informacje z frontu wojny handlowej z Chinami. Brexit zszedł na dalszy plan, zaś zmiękczenie polityki FED została już uwzględniona w notowaniach kruszcu. Obecnie czekamy zatem na rozstrzygnięcia kwestii umów handlowych, oraz na dalsze wieści z gospodarki.
Donald Trump napisał na twitterze, że „pomimo niepotrzebnych i destrukcyjnych działań FED, gospodarka wygląda bardzo solidnie, prace nad porozumieniami z Chinami i USMCA postępują, inflacja jest niska lub nie ma jej wcale, a optymizm w USA jest bardzo wysoki”.
Optymizm ten widać chociażby na Wall Street – najważniejsze indeksy kontynuują marsz „na północ”. Jednak zdania co do rzeczywistych powodów do optymizmu, są raczej podzielone. Trump z jednej strony mówi o postępie w rozmowach, ale z drugiej zwraca uwagę na fakt, że mogą one potrwać jeszcze wiele tygodni. Przy czym nie ma gwarancji, że we wszystkich punktach USA i Chiny dojdą do porozumienia.
Przesadzony optymizm?
W dalszym ciągu w USA rentowność trzymiesięcznych bonów skarbowych są bardziej rentowne, niż 10-letnich obligacji skarbowych, po raz pierwszy od 2007 r. Jest to wskaźnik, który historycznie zwiastował recesję, średnio o 18 miesięcy wstecz. Oznaczałoby to, że w okolicach października 2020 r. powinniśmy spodziewać się szczytu recesji w USA. A to z kolei oznacza, że obecny optymizm może stanowić ostatnie próby wypracowania zysku oraz jego realizację na szczycie hossy.
Mamy zatem sytuację dwuznaczną. Z jednej strony wiele wskaźników sugeruje spowolnienie gospodarcze, które w niektórych częściach świata staje się faktem, ale także recesję. Z drugiej zaś wciąż pojawiają się przekazy mówiące, że spowolnienie będzie łagodne, i że już z niego wychodzimy, a giełda bije rekordy. Nie należy jednak zapominać, że Wall Street zaliczyło już w grudniu dużą korektę, która mogła przerodzić się w krach, gdyby nie FED. To był wstrząs ostrzegawczy, którego nie należy ignorować. Kolejny może być mocniejszy, a w jego następstwie FED może obniżyć stopy lub uruchomić QE, o czym już teraz sporo się mówi.