Napaść Rosji na Ukrainę spowodowała powszechne oburzenie społeczności międzynarodowej, czego skutkiem były m.in. sankcje gospodarcze nałożone na agresora. Nie objęły one jednak wszystkich kluczowych obszarów jego gospodarki, w tym zwłaszcza surowców energetycznych. Tymczasem to one stanowią podstawowe źródło dochodów budżetu Rosji, z których z kolei finansowana jest armia tego państwa.
Od chwili wybuchu wojny Polska, podobnie jak inne państwa UE, bardziej zdawała się martwić wstrzymaniem lub ograniczeniem dostaw ropy czy gazu przez rosyjskie firmy, niż sama rozważała wprowadzenie restrykcji w tym zakresie. To przede wszystkim konsekwencja naszego mocnego uzależnienia się od importu obu surowców ze Wschodu. Co więcej, temat jest tak delikatny, że krajowe koncerny sprowadzające duże ilości rosyjskiej ropy (Orlen i Lotos) i gazu (PGNiG) starają się jak najmniej udzielać w tej sprawie konkretnych informacji.
Milczenie koncernów
Z ostatnich danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego wynika, że w 2020 r. krajowe rafinerie przerobiły 25,8 mln ton ropy, z czego aż 69,7 proc. pochodziło z Rosji. Co ciekawe, rok wcześniej ten udział był mniejszy i wynosił 66,6 proc. Tymczasem polskie koncerny co chwila chwalą się postępującą dywersyfikacją dostaw. Orlen w ostatnich dniach kilka razy powtórzył, że obecnie gatunek rosyjskiej ropy Rebco jest przerabiany w płockiej rafinerii w około 50 proc. Zderza to z danymi z 2013 r., kiedy to aż 98 proc. surowca pochodziło ze Wschodu. Milknie jednak proszony o doprecyzowanie publikowanych informacji, zwłaszcza jaki dokładnie okres ma na myśli w odniesieniu do obecnej 50-proc. dywersyfikacji oraz ile ona wynosiła w ubiegłym roku w poszczególnych jego rafineriach.
O taką informację trudno też w sprawozdaniach grupy. W ostatnim rocznym raporcie Orlen podaje, że w 2020 r. obowiązywały koncern dwie umowy długoterminowe na dostawy ropy drogą rurociągową dla rafinerii w Płocku zawarte odpowiednio z rosyjskimi firmami Rosneft Oil Company i Tatneft Europe. Ponadto podobny kontrakt, ale na import drogą morską, był zawarty z Saudi Aramco. Umowy te zapewniały Orlenowi blisko 83 proc. dostaw. Z publikowanych informacji można wywnioskować, że Rosjanie są też głównym dostawcą ropy do rafinerii koncernu na Litwie (Możejki) i w Czechach (Litvinov i Kralupy). Ponadto wiadomo, że kluczowym partnerem Orlenu był wówczas Rosneft Oil Company, gdyż realizowane przez niego dostawy przekroczyły aż 10 proc. przychodów całej polskiej grupy, czyli wynosiły co najmniej 8,6 mld zł. Nikt inny tego progu nie osiągnął.