Dostawy ropy naftowej do Polski z kierunku białoruskiego, realizowane rurociągiem Przyjaźń, po raz kolejny zostały zakłócone. Pierwszy informacje na ten temat podał Transnieft, rosyjskie przedsiębiorstwo państwowe zarządzające największą na świecie siecią ropociągów. Według Igora Demina, doradcy prezesa Transnieftu, Białoruś przestała przesyłać ropę do Polski z powodu „nieplanowanej konserwacji" instalacji, która ma potrwać trzy dni.
Nieznaczny spadek
PERN, do którego należy polski odcinek rurociągu Przyjaźń, podał z kolei, że informacje o nieplanowanych pracach remontowych na odcinku Unecha–Mozyr po stronie białoruskiej otrzymał od Transnieftu. Wynika z nich, że przesył ropy do Polski i Niemiec ma być jedynie nieznacznie zmniejszony do 18 listopada, do godz. 10:00. Od kiedy dokładnie jest zmniejszony, operatorzy „Przyjaźni" nie informują. Zgodnie za to stwierdzają, że miesięczny przesył surowca będzie zrealizowany w myśl pierwotnych założeń.
– PERN opiera się na dobowych harmonogramach tłoczeń i bieżącej ich aktualizacji dostarczanych przez Transnieft. Przerwy czy redukcje w tłoczeniu na odcinku Unecha–Mozyr nie oznaczają jednoczesnej korekty w dostawach do Polski, bo system magazynowy i zapasy ropy w Mozyrze umożliwiają niwelowanie bieżących zakłóceń na systemie – twierdzi Katarzyna Krasińska, rzecznik prasowy PERN. Dodaje, że podobnie sytuacja wygląda po polskiej stronie. Tym samym jakiekolwiek przerwy w dostawie do naszego kraju nie oznaczają zmiany reżimu tłoczeń do rafinerii nad Wisłą czy w Niemczech.
Kluczowy jest Naftoport
Według PERN system przesyłowy ropy w Polsce jest w pełni bezpieczny, zapewnia bezpieczeństwo energetyczne i jest odporny na przerwanie dostaw z kierunku białoruskiego, który nie jest dla nas jednym kierunkiem importu tego surowca. – Dziś jako kraj mamy możliwość pełnej dywersyfikacji dostaw. Surowiec może do nas trafiać nie tylko ze Wschodu za pomocą rurociągu Przyjaźń, ale także z morza poprzez Naftoport – zapewnia Krasińska.
Spółka zapytana o to, jak długo Polska mogłaby sobie poradzić z prowadzeniem normalnej produkcji rafineryjnej i petrochemicznej, gdyby na trwałe zostały zablokowane dostawy z kierunku białoruskiego, odpowiada, że tego typu sytuacja była już testowana w 2019 r. Wówczas musiano wstrzymać przesył rurociągiem Przyjaźń, gdyż pojawił się w nim surowiec zanieczyszczony chlorkami. Mimo to nie doszło do zakłócenia pracy polskich rafinerii. Co więcej, dzięki ostatnim inwestycjom w nowe zbiorniki na ropę mocno zwiększono bezpieczeństwo energetyczne Polski.