Na brak popytu na swoje usługi biegli rewidenci narzekać nie mogą. Przychody branży z roku na rok rosną i wszystko wskazuje na to, że w 2024 r. ten trend zostanie utrzymany. Paradoksalnie duży popyt na usługi rodzi też problemy. A największym jest dostęp do zasobów ludzkich.
Wysokie ryzyko zawodowe
Dotyczy to zarówno osób wchodzących w zawód biegłego rewidenta, jak i doświadczonych członków zespołu, w tym biegłych rewidentów.
– Młode osoby najczęściej są zniechęcone długą i dość trudną drogą do zdobycia uprawnień przy jednoczesnym poziomie wynagrodzeń, który nie odbiega znacznie od poziomów ustalonych w innych branżach – mówi Roman Seredyński, partner zarządzający UHY ECA. Dodaje, że jednocześnie wiele osób z uprawnieniami obawia się kontroli prowadzonej przez PANA i rezygnuje z wykonywania zawodu na rzecz pracy w tzw. biznesie – jako kontroler finansowy, główny księgowy czy dyrektor finansowy. Tym bardziej że wysokość wynagrodzeń jest bardzo porównywalna.
– W takiej sytuacji rynek pracy oczekuje wyższej premii za ryzyko pracy w zawodzie biegłego rewidenta, co przekłada się na poziom cen za usługi – podsumowuje Seredyński.
Wtóruje mu Lidia Skudławska, partner zarządzający Moore Polska. – W naszym środowisku mówi się o tym głośno, że polityka PANA, która szczyci się, iż jest instytucją dbającą o bezpieczeństwo obrotu gospodarczego, doprowadzi do sytuacji, w której bezpieczeństwo to zostanie zagrożone, bo zabraknie biegłych rewidentów chcących wykonywać zawód – mówi Skudławska. Twierdzi, że już dzisiaj widzimy tego skutki. – Czy planowane podwyższanie progów do badania ma doprowadzić do wzrostu bezpieczeństwa gospodarczego? Śmiem wątpić – podsumowuje.