W obecnych warunkach rynkowych ciężko o pozytywne zaskoczenie – fundusze działające w ramach pracowniczych planów kapitałowych, podobnie jak np. tradycyjne portfele mieszane, notują od początku tego roku straty rzędu kilku czy kilkunastu procent. Konstrukcja tych produktów sprawia jednak, że poduszka chroniąca przed naruszeniem wpłaconego przez pracownika kapitału jest bardzo gruba.
Mozolna budowa aktywów
Do funduszy PPK regularnie spływają wpłaty od właścicieli kont, pracodawców, a także coroczne dopłaty od państwa. Taka forma budowy oszczędności ma kilka zalet. Po pierwsze, wpłaty są automatyczne i cykliczne, a po drugie, zakupy aktywów dokonywane są po uśrednionych cenach i bez względu na warunki rynkowe. W okresach większych nerwów, czyli np. obecnie, pozwala to wykorzystać momenty bessy.
Spadki aktywów funduszy PPK obserwujemy rzadko, ale do takiej sytuacji doszło w kwietniu, gdy mocno zniżkowały akcje i obligacje. W maju, który także przyniósł sporo zmienności, ale ostatecznie indeksy akcji kończyły go najczęściej w punkcie wyjścia, obserwowaliśmy już powrót do wzrostu aktywów. Nie jest też zaskoczeniem, że ich wartość znów jest najwyższa w historii. Jak podaje serwis Analizy.pl, na koniec maja było to niemal 9 mld zł, czyli o 5,1 proc. więcej niż miesiąc wcześniej, i o 2,6 proc. więcej niż w rekordowym dotąd marcu. W maju średnie wyniki we wszystkich kategoriach funduszy PPK były już dodatnie. Najlepiej wypadły portfele skierowane do najstarszych pracowników, dzięki lepszemu zachowaniu obligacji skarbowych. Przypomnijmy, że PPK z datą 2025 r. muszą obecnie składać się przynajmniej w 70 proc. z obligacji. Z drugiej strony w czerwcu z tego typu aktywami (z akcjami również) może być już problem. Rentowności polskich obligacji skarbowych wspięły się w krótkim czasie na nowe rekordy. Dochodowość papierów dziesięcioletnich sięgnęła na otwarciu tygodnia aż 7,60 proc.
Licząc jednak od początku roku, zdecydowana większość funduszy zdefiniowanej daty jest na minusie. W grupie funduszy z datą docelową 2025 r., czyli dla najstarszych pracowników, przecena jednostek przekracza 8 proc., zaś te z datą 2060 r. są przeciętnie blisko 14 proc. pod kreską (wyceny na 8 czerwca). W tej pierwszej grupie różnica między najsłabszym a najgorszym sięga jednak aż 8 pkt proc., zaś w drugiej nawet 10 pkt proc.