Wracając do lipcowych stóp zwrotu, należy odnotować solidne stopy zwrotu z inwestycji w Dino Polska. Inwestorzy na nowo zainteresowali się firmami handlowymi m.in. po publikacji solidnych wyników Biedronki. Co ciekawe, Dino pozostaje w portfelu także na sierpień. Zanim jednak o propozycjach na kolejne tygodnie, warto odnotować, że średni wynik z lipcowych typów sięgnął 15,7 proc. Do tego propozycje aż sześciu analityków okazały się udane dla inwestorów.
Krajowy rynek odstaje od zagranicznych
Czy całkiem udany lipiec na krajowym rynku zwiastuje dłuższą poprawę nastrojów?
– Na polskim rynku zniechęcenie do działania jest bardzo wyraźne. Widać, że spekulacyjna perspektywa najszybszych graczy skróciła się do okresu krótszego niż dwie pełne sesje giełdowe – zauważa Łukasz Wardyn, dyrektor na Europę Wschodnią w CMC Markets. Jego zdaniem po tak znacznych spadkach na wielu światowych rynkach byłby to wiarygodny sygnał nadchodzącej potencjalnej zwyżki lub chociaż bardzo dynamicznego odbicia. – Na naszym rynku (z wyłączeniem odbicia po covidzie) marazm był panującym trendem przez wiele lat. Stagnacji pomaga podejście rządu do zarządzania państwowymi spółkami, gdzie podstawowym celem nie jest zysk, oraz potencjalne pomysły typu wakacje kredytowe, które uderzają lub mogą uderzać w kolejne zyskowne sektory – przypomina Wardyn. Zwraca uwagę na rosnącą konkurencję, wykreowaną przez banki. – Rosnące zwroty z instrumentów lokacyjnych i obligacyjnych, w tym korporacyjnych, również zapewniają brak poważniejszych wpływów na GPW. To w średnim i długim terminie, bo w krótkim doświadczamy sezonu ogórkowego i niewielkich obrotów – przyznaje Wardyn. Jak dodaje, optymista powinien jednak zauważyć, że dołek z 12 maja na WIG20 nie zadziałał jak opór i notowania bez problemu przeniosły się na wyższe poziomy. – Pesymista będzie miał rację, że nasz rynek na tle innych giełd światowych pozostaje bardzo słaby, a notowania mają nadal miejsce poniżej dołka z 24 lutego. W efekcie dostajemy przepis na marazm, z którego może nas wyciągnąć przede wszystkim bardzo poważny ruch indeksów w USA – ocenia ekspert CMC Markets. – Pozostaje na to liczyć – dodaje.
Pierwsza sesja nowego miesiąca przebiegała dość spokojnie. WIG oraz WIG20 po południu zwyżkowały po około 0,3 proc., natomiast kontrakty na amerykański S&P 500 były lekko pod kreską. Amerykańskie akcje jednak zdecydowanie mocniej odrabiały straty w kilku poprzednich tygodniach. Nasdaq zredukował spadki liczone od początku roku do około 21 proc., czyli podobnie jak WIG, zaś S&P 500 jest już jedynie około 13 proc. na minusie.
„Indeksy za oceanem urosły w lipcu po około 10 proc. i jest to już trzeci taki okres solidnej korekty od szczytów, które obserwowaliśmy na przełomie roku i początku trendu spadkowego” – analizują eksperci Alior TFI. „Poprzednie dwa trwały jednak niezbyt długo i rynek ostatecznie wracał do spadków, a indeksy formułowały nowe minima. Zobaczymy, jak będzie tym razem, bo na razie nawet słabsze dane dotyczące wzrostu gospodarczego, jak chociażby drugi ujemny kwartał wzrostu PKB w USA, nie popsuły nastrojów” – czytamy. Jak przypominają zarządzający, w trakcie poprzednich dwóch rynków niedźwiedzia, w 2001 r. oraz 2008 r., takie dziesięcioprocentowe korekty były obserwowane pięciokrotnie, o dopiero ta szósta okazywała się odwróceniem trendu. Na rynkach w naszym regionie atmosfera również się poprawiła, aczkolwiek widać, że cały czas wycenia się dodatkową premię za ryzyko. A do tego dochodzą nowe obawy, np. czy gospodarka niemiecka będzie w stanie zabezpieczyć na okres zimy zasoby gazu ziemnego, czy na skutek potencjalnego kryzysu energetycznego nie wpadnie ona w tak dużą recesję, że potencjalne zyski spółek polecą na łeb, na szyję.
Wracając do perspektyw globalnej gospodarki, przypomnijmy, że w tym tygodniu poznamy dane z amerykańskiego rynku pracy. Rynek zakłada wzrost o 250 tys. nowych miejsc. „Zmiana zatrudnienia oraz dynamika płacy będzie jednym z kluczowych punktów przy podejmowaniu przez Fed decyzji o kolejnych podwyżkach stóp procentowych” – przewidują analitycy BM BNP Paribas.