Nowy rok na GPW witamy w kiepskich nastrojach. WIG20 rok zamknął pod kreską, WIG na niewielkim plusie. Podobnie jak maluchy i średniaki. Co więcej, WIG20 nie udało się utrzymać nad poziomem 2200 pkt, i rok zamknął 8 pkt niżej. I wraca pytanie: czy cofamy się dalej, czy może pierwsze dni roku trochę ożywią rynek. Analitycy nie pieją z zachwytu. I wróżą raczej trudne czasy.
Jak na razie gwiazdą pozostają USA, ciągle wierzące w Trumpa. Choć i tam ostatnie dni nie zachwycały. 31 grudnia S&P 500 i Nasdaq Composite traciły, ale rok zamykają z 20 czy 30 proc. zysku. Innym giełdom daleko do USA. Ale Londyn - liczony FTSE 250 - też nie może narzekać, zyskał przez 52 tygodnie niecałe 6 proc. DAX to niemal europejska gwiazda – mimo problemów niemieckiej gospodarki dodał w rok niemal 19 proc., a CAC 40 targany kryzysem politycznym oddał 2 proc. U nas zmienił się rząd, ale nad bałaganem nie panuje, i rynek już chyba odciął kupony związane z pieniędzmi z KPO.
Dzisiaj w Azji przeważają spadki. Najwięcej traci Shanghai Composite Index – 2,8 proc. Hang Seng oddaje 2,2 proc. W Tokio święta.
W czwartek poznamy grudniowe, europejskie PMI przemysłowe (również polski) oraz wnioski amerykańskich bezrobotnych.
Powiedzeń podobnych do tytułowego jest wiele. Zobaczymy jak to się sprawdzi. Bo św. Mikołaj zawiódł na całej linii…