FC Barcelona znów chce być piękna

FC Barcelona dokonała w tym sezonie transferowego cudu, bo piłkarzy sprowadzała głównie za darmo, i nie tylko zwycięża, ale ma też momenty, kiedy uwodzi grą, choć wyhamowały ją kontuzje.

Publikacja: 28.10.2023 17:10

Barcelonę wzmocniło latem pięciu piłkarzy, ale klub zapłacił tylko za hiszpańskiego pomocnika Oriola

Barcelonę wzmocniło latem pięciu piłkarzy, ale klub zapłacił tylko za hiszpańskiego pomocnika Oriola Romeu. Za darmo przyszli Ilkay Gundogan Inigo Martinez, a Joao Cancelo oraz Joao Felixa (na zdjęciu)wypożyczono. Fot. Josep LAGO/afp

Foto: JOSEP LAGO

Duma Katalonii formą imponowała przede wszystkim na początku sezonu. Zespół Xaviego nie tylko był liderem LaLiga i rozpoczął fazę grupową Ligi Mistrzów od dwóch zwycięstw, ale także zaczął zrywać etykietkę minimalistów, którzy w poprzednim sezonie unikali wielobramkowych kanonad, zadowalając się często wygranymi różnicą jednego gola. Dziś Barcelona coraz częściej zwycięża oraz się bawi, a Robert Lewandowski po depresyjnych zgrupowaniach kadry znowu może się uśmiechać.

35-letni napastnik odżył, skoro nie tylko strzela, ale i asystuje. Przestał być samotnym łowcą, stał się raczej elementem machiny oblężniczej, która w pierwszych ośmiu meczach sezonu potknęła się na jednej przeszkodzie, kiedy najwyraźniej nie była wystarczająco rozpędzona. Wydarzyło się to w pierwszej kolejce LaLiga, gdy Barcelona odwiedziła Getafe, którego piłkarze wybrali prowokacje i zapasy zamiast gry w piłkę. Padł bezbramkowy remis. Później było lepiej, choć przyszedł też kryzys.

Czytaj więcej

Biznes i sport. Futbol inny, ale biznes taki sam

Szlachectwo zobowiązuje

Barcelona latem się wzmocniła, bo choć tonie w długach, to podczas okienka transferowego działacze umieli skapitalizować szyld. Piłkarzy kusili nie tylko pieniędzmi. Katalończycy, choć dwa ostatnie sezony Ligi Mistrzów kończyli na fazie grupowej, a finału nie sięgnęli od 2015 roku, wciąż cieszą się nimbem klubu wręcz szlacheckiego, o którym wciąż śni wielu piłkarzy. Przeprowadzka na Camp Nou była przecież także marzeniem Lewandowskiego.

Zespół Xaviego latem wzmocniło więc pięciu piłkarzy, ale klub zapłacił tylko za hiszpańskiego pomocnika Oriola Romeu. 31-latek z Girony kosztował 3,4 mln euro. Niemiec Ilkay Gundogan z Manchesteru City i Hiszpan Inigo Martinez z Atleticu Bilbao trafili do Barcelony za darmo, bo wygasły ich kontrakty z poprzednimi pracodawcami. Portugalczyków Joao Cancelo (Manchester City) oraz Joao Felixa Katalończycy wypożyczyli. Bilans transferowy mają więc bardzo korzystny.

Barcelona nie wydawała, a zarobiła, bo musiała sprostać wymogom finansowym LaLiga. Klub opuścili więc Francuz Ousmane Dembele (50 mln euro, Paris Saint-Germain), Antoine Griezmann (20 mln euro, Atletico Madryt), Franck Kessie (12,5 mln euro, Al-Ahli), Nico Gonzalez (8,4 mln euro, FC Porto), Abde Ezzalzouli (7,5 mln euro, Real Betis) oraz Trincao (7 mln euro, Sporting Lizbona). Niektórzy zostali wykupieni z wypożyczeń. Kibice za nikim nie będą raczej tęsknić.

Mistrzowie Hiszpanii byli dzięki temu ponad 100 mln euro na plusie, a ponadto odchudzili budżet płacowy. Wygasły kontrakty kilku doświadczonych piłkarzy: 35-letniego Sergio Busquetsa, 34-letniego Jordiego Alby czy 29-letniego Samuela Umtitiego. Dwaj pierwsi wzięli kurs na Major Soccer League i podpisali kontrakty z Interem Miami, gdzie partnerują Leo Messiemu. Łącznie z graczami wypożyczonymi Barcelonę opuściło trzynastu piłkarzy.

Czytaj więcej

Futbol dla wszystkich, czyli niemiecka rewolucja

Pociągnęli za dźwignie

Zgodnie z zestawieniem portalu Transfermarkt Katalończycy mieli najlepsze saldo transferowe w całej lidze. Tylko osiem spośród dwudziestu klubów zakończyło lato na plusie. Mniej niż Barcelona na nowych piłkarzy wydał tylko Athletic Bilbao, który przeprowadził wyłącznie transakcje bez sumy odstępnego. Więcej zarobił jedynie Villarreal CF (109,5 mln euro), sprzedając Nicolasa Jacksona, Pau Torresa, Samuela Chukwueze oraz Boluayea Dię.

Transfer Gundogana, który wygrał z Manchesterem City Ligę Mistrzów, jest sukcesem byłego dyrektora sportowego Jordiego Cruyffa. Wypożyczenia Cancelo oraz Felixa to z kolei ruchy, pod którymi podpisał się jego następca Deco. Kontrakty zawarto ostatniego dnia okienka transferowego, bo Barcelona musiała najpierw zbilansować budżet wynagrodzeń. Właśnie dlatego Xavi rzutem na taśmę zgodził się na sprzedaż Ezzalzouliego oraz wypożyczenie Erika Garcii do Girony.

Szef LaLiga Javier Tebas jeszcze wiosną zapowiadał, że Barcelona – aby sprostać wymogom finansowym – musi ograniczyć wydatki na płace o blisko połowę, ale cięcia okazały się jeszcze bardziej dotkliwe. Władze rozgrywek we wrześniu poinformowały, że ich limit na sezon 2023/2024 wyniesie tylko 270 mln euro i choć jest to trzeci wynik w LaLiga (Atletico Madryt ma do dyspozycji 296 mln euro), to Real (727 mln euro) zostawił Katalończyków daleko w tyle.

Lato stało się więc dla księgowych Barcelony okresem wytężonej pracy. Zarejestrowanie nowych piłkarzy wymagało uruchomienia kolejnych finansowych dźwigni – takich jak sprzedaż części udziałów w odpowiedzialnym za produkcje marketingowe Barca Studios, do której doszło już wiosną. Seria operacji transferowych oraz finansowych zakończyła się sukcesem, skoro klub przystąpił do ligowej rywalizacji w pełnym składzie, ze wszystkimi zakontraktowanymi przed sezonem piłkarzami.

Czytaj więcej

Klub z Fabryki Snów

Lewandowski wciąż do spłaty

Kadra jest dziś oczywiście węższa, więc wystarczyło kilka kontuzji, żeby pojawiły się problemy. Urazy sprawiły, że w ostatnich meczach nie grali Lewandowski, Pedri, Raphinha, Frenkie de Jong, Jules Kounde oraz Sergi Roberto. Barcelona spuściła z tonu i zremisowała dwa z czterech ligowych spotkań, co kosztowało ją spadek na trzecie miejsce w tabeli. Katalończycy tracą jednak tylko do Realu punkt, bo polisą ubezpieczeniową klubu pozostaje szkółka, czyli La Masia.

Mecz z Atletico Bilbao (1:0) w podstawowym składzie rozpoczęli 19-letni Gavi, 20-letni Fermin Lopez, 20-letni Alejandro Balde, a z ławki weszli 16-letni Lamine Yamal oraz 17-letni Marc Guiu, który strzelił jedynego gola i został bohaterem wieczoru. Młodzian z położonego nieopodal Barcelony Granollers bramkę zdobył 33 sekundy po debiucie w seniorskiej drużynie, nigdy piłkarz grający swój pierwszy mecz w barwach katalońskiego klubu nie trafił do siatki szybciej.

Wystąpił z konieczności, ale trudno o lepszy dowód, że mistrzowie Hiszpanii nawet w największym kryzysie mogą korzystać z zasobów głębszych niż ktokolwiek inny. Barcelona jest więc tańsza, młodsza oraz prawdopodobnie lepsza od drużyny z poprzedniego sezonu. Ma w tym swój udział także Lewandowski, który strzelił sześć goli i miał cztery asysty w dziesięciu meczach, zanim zatrzymała go kontuzja.

Polak podobno należy do liderów szatni, bo doświadczenie oraz nazwisko zobowiązują. Golami skutecznie odparł apele katalońskich mediów, które na początku sezonu domagały się, aby Xavi posadził go wśród rezerwowych. Dziś kibice czekają, aż Lewandowski wróci do zdrowia, bo choć Guiu jest piłkarzem nieprzeciętnym i widać, że Barcelona ma do oszlifowania kolejny diament, to trudno budować na 17-latku nadzieje ataku na cały sezon.

Zespół przed El Clasico ma dobry punkt wyjścia, skoro jesień w Lidze Mistrzów oraz LaLiga zaczął dobrze, a w kolejnych tygodniach – kiedy wrócą kontuzjowani – powinien być mocniejszy. Większym zmartwieniem pozostaje to, co dzieje się poza szatnią. Barcelona potrzebuje pieniędzy za sukcesy sportowe, bo ma długi także wobec innych klubów. Sięgają one według katalońskiego „Sportu” 200 mln euro. Wśród piłkarzy, których Katalończycy jeszcze nie spłacili, jest także Lewandowski.

Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu