Według danych BIK z marca popyt na kredyty był o ponad 57 proc. niższy niż w marcu 2022 roku. Wbrew pozorom to naprawdę niezłe dane. W zeszłym roku Polacy zarejestrowali rekordowo wysoki popyt na kredyty, aby pozyskać kapitał przed wprowadzeniem przez KNF utrudnień w dostępie do kredytów. W rezultacie pojawia się tzw. efekt wysokiej bazy, polegający na tym, że porównując obecny, odbudowujący się popyt do rekordu z zeszłego roku, widzimy spadki.
Marzec wpisuje się w trwającą od września 2022 roku serię dobrych informacji na temat zainteresowania kredytami mieszkaniowymi.
Czytaj więcej
Część inwestorów przyspieszy transakcje w obawie, że wywołany tanimi kredytami popyt podniesie ceny mieszkań. Z drugiej strony flipperzy zyskają klientów na swoje produkty.
W porównaniu z lutym 2023 roku liczba złożonych wniosków wzrosła o prawie 17 proc. W górę poszła też kwota, o którą przeciętnie wnioskowano – o około 4 proc. mies./mies. – wynika z danych BIK. Jeszcze bardziej optymistyczne byłoby porównanie najnowszych danych do tych z sierpnia 2022 roku, kiedy to szczególnie niechętnie sięgaliśmy po „hipoteki”. Licząc od dołka, popyt na kredyty mieszkaniowe niemal się podwoił (wzrost o 90 proc.). Konsekwentnie od września 2022 roku popyt najpierw niespiesznie się odbudowywał, a od lutego br. jesteśmy świadkami zaskakująco mocnej poprawy.
– Możemy to wszystko podsumować tak: od kilku miesięcy sytuacja się poprawia, ale wciąż jest gorzej niż przed rokiem. I choć naszym obowiązkiem jest zachowanie ostrożności, to wiele wskazuje na to, że odbudowa popytu na kredyty jest zjawiskiem trwałym – wskazuje Bartosz Turek, główny analityk HREIT.