Miliony na szachownicy

W Astanie rozpoczął się mecz o szachowe mistrzostwo świata. Po rezygnacji Magnusa Carlsena o tytuł grają Jan Niepomniaszczyj i Ding Liren. W puli nagród są 2 mln euro, rosną zaś możliwości zarobienia znacznie więcej.

Publikacja: 15.04.2023 15:45

Rosjanin Jan Niepomniaszczyj (z lewej) i Chińczyk Ding Liren mają do rozegrania 14 partii w 17 szach

Rosjanin Jan Niepomniaszczyj (z lewej) i Chińczyk Ding Liren mają do rozegrania 14 partii w 17 szachowych mistrzostwach świata w Astanie. W puli nagród są 2 mln euro – dla zwycięzcy 1,2 mln. Fot. afp

Foto: -

Mecz zaczął się 7 kwietnia, potrwa do 1 maja. Skoro Carlsen zrezygnował z obrony tytułu, to przywilej rywalizacji przekazano szachistom, którzy zajęli pierwsze i drugie miejsce w ubiegłorocznym Turnieju Kandydatów. Rosjanin Jan „Nepo” Niepomniaszczyj i Chińczyk Ding Liren rozegrają w Astanie 14 partii, kto zdobędzie 7,5 punktu, ten dostanie szachową koronę oraz 1,2 mln euro premii, pozostałe 40 procent otrzyma rywal.

Chociaż najwyżej klasyfikowany szachista świata tym razem nie jest uczestnikiem tego wydarzenia (wedle potwierdzonych przekazów wybrał w tym czasie narty w Chamonix), to ten mecz, jak i wcześniejsze, niesie ze sobą prestiż, przyciąga powszechną uwagę ze względu na konotacje polityczne i społeczne, kazały interesować się niebanalnymi postaciami arcymistrzów.

Odzwierciedla również poziom zainteresowania szachami jako sportem oraz pokazuje, że ta gra ma znaczący aspekt ekonomiczny. 2 mln euro w puli nagród to nie jest rekord, ale mistrzowie świata niemal zawsze zarabiali bardzo duże pieniądze, choć zależnie od miejsca, czasu i narodowości, robili to na różne sposoby.

Czytaj więcej

Szachy to sport, a nie gra planszowa

Ewolucja wynagrodzeń

Można uznać, że w latach pionierskich (1886–1948) rywalizacja o tytuł światowy polegała przede wszystkim na negocjacjach między uczestnikami. Oznaczało to, że odpowiedzialność za znalezienie nagród finansowych spadała na samych graczy. Jedni zbierali te kwoty, mając, jak Dawid Janowski, bogatych mecenasów, inni, jak Emanuel Lasker, byli w stanie zorganizować masową zbiórkę wśród amatorów gry. Sponsorowane przez państwo programy rozwoju szachów nie istniały, ale Jefim Bogolubow dostał dotację niemieckiego rządu na mecz z Aleksandrem Alechinem. Kilka meczów jednak nie doszło do skutku z powodu niemożności zebrania odpowiednich pieniędzy.

Pierwszy mistrz świata Wilhelm Steinitz otrzymał w 1886 roku za zwycięstwo 400 funtów brytyjskich, jego rywal Johannes Zukertort tyle samo. Wedle szacunków oznaczałoby to dziś ok. 150 tys. dolarów na głowę. Można z grubsza uznać, że w tamtych dekadach pule nagród wynosiły w przeliczeniu od 30 do 400 tys. współczesnych dolarów, ale niektóre mecze przynosiły posiadaczom tytułu korzyści dodatkowe, gdyż to oni stawiali warunki, żądali opłat za przystąpienie do gry (Lasker przed meczem z Siegbertem Tarraschem chciał 7500 marek niemieckich przy puli nagród 6500 marek), wymagali także od organizatorów pokrycia kosztów podróży i zakwaterowania.

Czytaj więcej

Miliony na szachownicy. Magnus Carlsen po raz czwarty mistrzem świata w szachach

Bywało, że uczestnicy otrzymywali również część wpływów ze sprzedaży biletów, więc precyzyjne określenie dochodów z meczu o mistrzostwo świata w tamtym czasie bywało niemożliwe. Niektórym ten brak formalnych ustaleń przeszkadzał, zatem sławny Raul Capablanca po turnieju w Londynie w 1922 roku stworzył listę warunków dla przyszłych meczów o szachowe mistrzostwo świata (znaną jako zasady londyńskie). Jednym z najważniejszych punktów tej listy był warunek, że mistrz świata nie będzie zmuszony do obrony tytułu za mniej niż 10 tys. dolarów (dziś byłoby to jakieś 170 tys.). Zasady zasadami, życie życiem – niektórzy grali za znacznie mniej.

Nową erę przyniósł rok 1948. Skoro Aleksander Alechin zmarł, będąc mistrzem świata, to zorganizowano turniej o wakujący tytuł. Wygrał Michaił Botwinnik, rozpoczynając trwający do 1972 roku okres dominacji szachistów ZSRR. Byli oni z przyczyn politycznych mocno wspierani przez władze, które pokrywały koszty szkoleń i startów, najlepsi dorabiali się dacz i względnej wygody życia, zyskiwali popularność doprawianą sosem propagandy. Mecze o mistrzostwo świata toczyli ze sobą, więc premie za tytuł były skromne, polegały raczej na bonusach i nagrodach rzeczowych.

W 1960 roku Michaił Tal po zwycięstwie nad Botwinnikiem dostał samochód Wołga, który oddał, gdyż nie miał prawa jazdy. Borys Spasski za pokonanie Tigrana Petrosjana w 1969 roku otrzymał 1400 ówczesnych dolarów. Ten czas radzieckiej skromności skończył się, gdy w 1972 roku w Reykjaviku Amerykanin Robert Fischer zwyciężył w „meczu stulecia” Spasskiego.

Czytaj więcej

Szach, mat, dolar

Zaczęło się od Fischera

Tamto spotkanie pokazało, że szachiści mogą zarabiać znacznie więcej. Napędem do ogromnego zwiększenia puli nagród było polityczne napięcie towarzyszące meczowi i rosnące z nim globalne zainteresowanie. Początkowy fundusz nagród – 125 tys. dolarów – był na owe czasy wielki, ale głównie ze względu na żądania Fischera został podwojony, co oznaczało, że w przeliczeniu na dzisiejszą walutę świat obejrzał naprawdę fascynujący, pierwszy mecz szachowy o milion dolarów. Amerykański mistrz dostał 156 250 dolarów plus 30 procent wpływów z transmisji telewizyjnych i sprzedaży biletów na widownię.

Od tego spotkania pule nagród zaczęły stale rosnąć, punktem kulminacyjnym stał się rok 1990, w którym o szachowy tron zagrali po raz piąty (i ostatni) Garri Kasparow i Anatolij Karpow. Międzynarodowa Federacja Szachowa (FIDE) znalazła dla arcymistrzów rekordowe 3 mln dolarów (1,875 mln dla mistrza), chociaż nie ma pewności, czy szachiści otrzymali zadeklarowane kwoty. Trzy lata wcześniej radzieckie władze zabrały Kasparowowi i Karpowowi po meczu ok. 90 procent premii z puli 2,28 mln franków szwajcarskich.

Do dziś niepobity rekord wysokości puli nagród w jakimkolwiek meczu szachowym wynosi jednak nominalnie 5 mln dolarów. Tyle dał w 1992 roku jugosłowiański biznesmen chcący zobaczyć w Czarnogórze nieoficjalny rewanż Fischera ze Spasskim. Po 20 latach znów wygrał Fischer.

Od 1993 roku, gdy napięcia między Kasparowem i FIDE osiągnęły punkt do kulminacyjny, doszło do chwilowego oderwania się mistrza i kolejnego pretendenta do tytułu (Nigela Shorta) od władzy federacji i organizacji spotkań na własną rękę pod auspicjami Professional Chess Association.

Czytaj więcej

Będziemy walczyć o olimpiadę

Po sponsorach – streaming

O fundusz nagród szachiści musieli, jak przed laty, zadbać sami, ale dzięki sponsorom (głównie wydawcy „The Times” oraz szefom Teleworld Holding) udało się zebrać 1,7 mln funtów i finansowa waga spotkania została podtrzymana. Ten mecz i inne z lat 90. pokazały, że sponsorzy wespół z mediami mogą skutecznie wykorzystać szachy do promocji swych marek, więc choć poziom premii podczas spotkań o tytuł globalny ustabilizował się w granicach 1,5–2,5 mln dolarów, to nie można uznać, że to mało.

Zatem Intel wkroczył, by pokryć 1,5 mln dolarów na organizację meczu Kasparowa z Viswanathanem Anandem w 1995 roku, firma Braingames została założona w celu zebrania pieniędzy na mecz Kasparowa z Władimirem Kramnikiem w 2000 roku. Najlepiej opłaconym finałem w XXI wieku było spotkanie Ananda z Borisem Gelfandem w 2012 roku, gdy 2,55 mln dol. podarował rosyjski miliarder i przyjaciel Gelfanda – Andriej Fiłatow. Obecny mecz w Astanie sfinansowała głównie amerykańska firma inwestycyjna Freedom Holding Corp., powiązana z regionem Azji Środkowej.

Dziś bez sponsorów nie ma meczów o mistrzostwo świata, ale istnieją już nowe, lepsze sposoby zarabiania arcymistrzów na szachach. Listę najlepiej zarabiających szachistów globu nie otwierają Carlsen, Niepomiaszczyj lub Ding, tylko nr 5 – urodzony w Japonii Amerykanin Hikaru Nakamura, który mówi, że na starcie w Turnieju Pretendentów stracił czas i pieniądze. Jego majątek szacowany jest na ok. 50 mln dol. (Carlsena – na 8 mln). Ta kwota pochodzi tylko w niewielkiej części z gry turniejowej. Większość płynie z gry i komentarzy na żywo w internecie, na popularnych platformach społecznościowych. Finansowa przyszłość sław szachów to streaming.

Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu