Carlsen orbituje w sferach niedostępnych dla kolegów po fachu. To gwiazdor rocka siedzący nad szachownicą, dziennikarze BBC i „The Independent" nazwali go kiedyś Justinem Bieberem królewskiej gry. On sam wolałby pewnie etykietkę Mozarta, którą przed laty przypiął mu „Washington Post". Arcymistrzem Norweg został w wieku 14 lat, od 2013 roku jest mistrzem świata. Tytułu bronił już trzykrotnie, po raz ostatni w starciu z Włochem Fabiano Caruaną.
Norweg zamienił swój kraj w republikę szachową, przekonując rodaków, że ta gra jest czymś więcej niż rozrywką dla nerdów, wykolejonych geniuszy i emerytów spędzających jesień życia w parku. Jako 20-latek wziął udział w sesji zdjęciowej firmy odzieżowej G-Star Raw u boku amerykańskiej aktorki Liv Tyler. Później dostał ofertę występu w „Star Treku", jego postać pojawiła się u „Simpsonów" i honorowym kopnięciem rozpoczął mecz Realu Madryt.
Mistrz milioner
Roczne zarobki Norwega już w 2012 roku przekroczyły milion euro, niedługo później „Time" umieścił go na liście stu najbardziej wpływowych ludzi świata. Ma dryg do biznesu, bo już kilka tygodni po wybuchu pandemii koronawirusa zorganizował sponsorów i wymyślił cykl turniejów online, które nazwał własnym imieniem. Adepci królewskiej gry mogą korzystać z firmowanych przez niego aplikacji (pakiet „Play Magnus" kosztuje 14,17 dol. miesięcznie).
Mistrz świata, który przeniósł szachy w XXI wiek, ma dziś nieograniczone możliwości. – To multimilioner. My na pewno nie mamy tak dobrze, jak piłkarze. Kilkunastu najlepszych szachistów świata regularnie dostaje jednak zaproszenia do turniejów zamkniętych rozgrywanych na różnych kontynentach, gdzie nawet za ostatnie miejsce można zarobić kilka albo kilkanaście tysięcy dolarów – mówił niedawno w rozmowie z „Plusem Minusem" Polak Jan-Krzysztof Duda.
Ośmiu uczestników turnieju „Magnus Carlsen Invitational" w maju walczyło o pulę nagród w wysokości 250 tys. dol. Norweg bohaterów rywalizacji wybrał sam, wskazał też format rozgrywki: widowiskowe szachy szybkie. – Chciałbym, żeby nowi ludzie odkrywali szachy i płynącą z nich radość – mówił przed startem zawodów w rozmowie z „GQMagazine".