Pod znakiem korekty tendencji z poprzednich miesięcy stał na rynkach walutowych zakończony miesiąc. Dolar oddawał wcześniejsze zyski, a do najsilniejszych walut należały środki płatnicze z naszego regionu (ramka 1). Sytuację zmieniło jednak zaskoczenie, jakim była wyjątkowo jastrzębia retoryka członków Fedu, którzy w środę zdecydowali o kolejnej podwyżce stóp procentowych o 75 pkt baz.
Dolarowe byki się obudziły
Jak ostrzega były szef Fedu Alan Greenspan, który obecnie jest doradcą w towarzystwie Advisors Capital Management, nawet przy złagodzeniu stanowiska banku centralnego dolar może utrzymywać siłę jeszcze przez wiele miesięcy (ramka 3). To byłaby wyjątkowo zła wiadomość dla krajów borykających się z ucieczką kapitałów – zarówno tych ubogich, jak i gospodarek rozwiniętych.
W tej drugiej grupie powrót siły dolara z pewnością nie służy funtowi, który mimo rezygnacji przez rząd w Londynie z nieprzemyślanych pomysłów stymulowania gospodarki zwiększaniem deficytu wrócił do osłabienia (ramka 2). Bank Anglii wprawdzie podnosi stopy, ale wobec zagrożenia głęboką recesją dla inwestorów to zbyt słaba zachęta do kupowania brytyjskiej waluty. W tej sytuacji funtowi grozić mogą kolejne historyczne minima.
Ofiarą siły dolara w pierwszej kolejności padły najuboższe kraje uzależnione od importu energii i surowców żywnościowych. Słaba dostępność amerykańskiej waluty grozi głodem, bo m.in. w Ghanie i Pakistanie importerzy nie mogą odbierać z urzędów celnych przychodzących ładunków.