Weźmy widok Johna Daly'ego wykonującego pierwszy strzał w różowej spódniczce baletowej. Golfista, kiedyś wielkoszlemowy mistrz, dziś nieco już zmęczony intensywnym życiem między golfem, hazardem i licznymi nałogami, ale wciąż otwarty na nowe idee, dał swoją fotkę w Instagramie, by przypomnieć światu, że tak właśnie zbiera się pieniądze na chore dzieciaki w stanie Arkansas.
Internet golfowy wzruszył się także ostatnio filmikiem przedstawiającym niejakiego Michaela Pattona z Dublina, lat 3, który w warunkach domowych, z radosnym uśmiechem, posyła bezbłędnie piłki jedną po drugiej do pojemnika na bieliznę z otworem wielkości drzwiczek od pralki, co bardzo przypomina dziecięce zabawy Rory'ego McIlroya czy Tigera Woodsa, albo ich niedawną wspólną reklamę firmy Nike.
Widok małego irlandzkiego Michałka zmierzającego po śladach wielkich kolegów do kariery, po raz kolejny każe pytać o czas, w którym dzieci mogą zacząć zarabiać w sporcie wielkie pieniądze. W zasadzie odpowiedź ich rodziców jest zawsze taka sama: jak najwcześniej.
Ostatni przykład przyszedł z Nowej Zelandii. Mieszka tam Lydia Ko, która w kwietniu 2014 r. skończy 17 lat. Panna Ko to nie jest byle kto, to już trzykrotna laureatka corocznej nagrody o nazwie Medal McCormacka, jaką najwyższe władze golfa czyli Royal & Ancient GC oraz United States Golf Association, przyznają najlepszej golfistce amatorce na świecie.
Lydii Ko od dawna nie wystarczają sukcesy w rywalizacji z amatorkami, gra już, dzięki zaproszeniom, w turniejach zawodowych, gra i wygrywa. Z tych wygranych nie ma jednak żadnych wymiernych korzyści, bo wedle żelaznych reguł golfa amator do gry dopłaca, a już na pewno nie bierze nagród finansowych. W przypadku panny Ko oznaczało to w tym roku brak wpływu na konto kwoty 934 987 dolarów. Tyle by wzięła, mając status profesjonalistki.