Miniony tydzień na GPW miał dwie fazy. Pierwszą wzrostową i drugą należącą już do niedźwiedzi. Nastroje z optymistycznych na pesymistyczne zmieniły się głównie za sprawą słów szefa EBC. Podczas czwartkowej konferencji prasowej powiedział on, że kwestia dodatkowej stymulacji monetarnej nie była w ogóle omawiana na ostatnim posiedzeniu. Informacja ta wywołała zniżki cen akcji nie tylko nad Wisłą, ale na większości giełd Starego Kontynentu. W piątek z kolei inwestorzy wstrzymywali się z zakupami na GPW, co eksperci tłumaczyli obawami przed możliwym cięciem ratingu dla Polski przez agencję Moody's. Dziwić mógł tylko fakt, że po notowaniach złotego owych obaw widać nie było. Jak po ostatnich pięciu sesjach prezentuje się sytuacja na wykresach warszawskich indeksów?

Zacznijmy od indeksu największych spółek. Czwartkowy powrót notowań WIG20 poniżej 1800 pkt sugeruje, że nadal budowane jest prawe ramię formacji głowy z ramionami. To oznacza, że spadkowy sygnał wynikający z tego układu wciąż jest aktywny. Kluczowe będzie teraz utrzymanie notowań indeksu blue chips nad linią szyi, która znajduje się w strefie wsparcia 1770–1750 pkt. W piątek strefa ta została już zaatakowana. Gdyby niedźwiedziom udało się ją przebić, może nas czekać zniżka do brexitowego dołka, czyli w okolicę 1650 pkt.

Korekta z drugiej połowy tygodnia nie ominęła też średnich i małych spółek, choć trzeba przyznać, że segmenty te nadal prezentują się relatywnie lepiej od firm z WIG20. Spadki indeksów mWIG40 i sWIG80 o 0,5 proc. można uznać za kosmetyczne zmiany, zwłaszcza na tle wakacyjnej hossy. Warto dodać, że oba indeksy zdołały przed czwartkową korektą wyznaczyć nowe, wieloletnie szczyty. I tak mWIG40 wspiął się na pułap 4042 pkt. Tak wysoko nie był od grudnia 2007 r. Indeks sWIG80 natomiast dotarł do 14 396 pkt, czyli najwyżej od lutego 2014 r. Choć oscylatory pokazują silne wykupienie w obu segmentach, to na wykresach wciąż nie widać sygnałów sprzedaży. A dopóki takowe się nie pojawią, dopóty należy zakładać kontynuację trendów wzrostowych.

Ostatnia słabość GPW, widoczna zwłaszcza w segmencie blue chips, nie jest niczym szczególnym na giełdowej mapie świata. Marazm widoczny jest także na wykresie S&P500. Indeks ten od połowy lipca porusza się horyzontalnie przy 2175 pkt. Co ciekawe, od 8 lipca nie zdarzyła się sesja, w której amerykański indeks zanotowałby większą zmianę (licząc od zamknięcia do zamknięcia) niż 1 proc. Trend boczny utrzymuje się też na wykresie DAX. Od miesiąca notowania wskaźnika nie mogą oddalić się od 10 500 pkt.

[email protected]