Nie udało się jednak tego poziomu obronić do końca sesji i dalsza część tygodnia przyniosła realizację zysków z akcji dużych spółek. Trzeba jednak zauważyć, że siła ruchu odwrotnego nie była duża, co pozwoliło po równo tygodniu przeprowadzić ponowną próbę sforsowania tegoż poziomu. Tym razem udało się przebić poziom i osiągnąć wynik na zamknięciu 2800,29 pkt. Indeks w cenach zamknięcia znalazł się najwyżej od II kwartału 2011 r., ale jest to czysta statystyka. Prawdą za to jest, że przebicie 2800 pkt okazało się mało przekonujące i tak też to ocenili inwestorzy. Trzeba jednak uczciwie przyznać dwie rzeczy. Po pierwsze, siła tego drugiego odejścia jak dotąd nie jest specjalnie niepokojąca. A po drugie, miało ono miejsce przy bardzo słabym otoczeniu zewnętrznym i wzroście awersji do ryzyka. Brak gwałtownej korekty po nieudanej próbie trwałego sforsowania tego psychologicznego poziomu daje nadzieję, że w nieco bardziej sprzyjających okolicznościach krajowy rynek przejdzie do kontynuacji wzrostów. Dość powiedzieć, że w ostatnich dniach, jak również w trakcie ostatnich 30 dni, widać wyraźną siłę krajowych spółek nie tylko w odniesieniu do rynków europejskich, ale też w relacji do akcji w Stanach Zjednoczonych. Dystans między krajowymi a zagranicznymi indeksami, ustanowiony w pierwszych dwóch miesiącach roku, nie pomniejsza się.
Na zmienność nastrojów wpływa oczywiście zmienność deklaracji Białego Domu w kontekście nowych ceł i taryf. Najpierw około weekendu popłynął na rynek komunikat, zgodnie z którym podejście do taryf może być mniej restrykcyjne niż to wcześniej zapowiadano. Następne dni jednak przyniosły informacje o nowych taryfach, tym razem na przemysł motoryzacyjny, oraz groźby nałożenia bardziej restrykcyjnych obostrzeń na kraje Unii Europejskiej. Wydawać by się mogło, że inwestorzy powinni być już przyzwyczajeni do tej zmienności, rynki jednak reagują na te zmienne doniesienia w dość nerwowy sposób. Najpierw, na początku tygodnia na rynku amerykańskim obserwować mogliśmy silne wzrosty Tesli i dużych spółek IT (sama Tesla w trzy dni zyskała przeszło 21 proc.). Następnie kolejne, dość kontriariańskie, wypowiedzi prezydenta schłodziły nastroje na rynkach, czego efektem była silna wyprzedaż spółek motoryzacyjnych oraz gigantów IT, którzy z uwagi na dość „wymagające” poziomy wycen są mocno wrażliwe na wszelkiego rodzaju informacje, które by mogły pogorszyć ich perspektywy.
Raczej nie oczekiwałbym szybkiego uspokojenia bieżącej sytuacji, przynajmniej nie do II połowy roku, kiedy to władze amerykańskie mogą zacząć wdrażać inną część reform związaną ze wsparciem dla korporacji i obniżkami podatków. Do tego czasu również rynek powinien dostosować się do nowej rzeczywistości i już mniej nerwowo reagować na wszelkiego rodzaju doniesienia, których spodziewać możemy się przez całą kadencję urzędującego prezydenta USA. Jak dotąd nasze krajowe aktywa wychodzą zwycięsko z tego zamieszania na rynkach, wespół z innymi rynkami europejskimi. Warto jednak mieć z tyłu głowy, że utrzymanie takiej przewagi krajowego rynku akcji nad amerykańskim, jak również – w mniejszym stopniu – nad pozostałymi rynkami europejskimi nie może trwać wiecznie.