Historia pisze się na naszych oczach

Donald Trump jak na razie odpuszcza UE i innym sojusznikom. Czy dlatego, że będzie ich potrzebował do uszczelniania ceł na Chiny?

Publikacja: 14.04.2025 06:00

Łukasz Rozbicki, zarządzający, MM Prime TFI

Łukasz Rozbicki, zarządzający, MM Prime TFI

Foto: materiały prasowe

Okres spokoju na rynkach finansowych definitywnie się skończył, i to już parę lat temu. Od wybuchu pandemii Covid-19, poprzez wojnę w Ukrainie i teraz przezpoczątek drugiej kadencji Donalda Trumpa na fotelu prezydenta USA.

Wydaje się na dodatek, że sytuacja do oceny przez inwestorów jest teraz dużo trudniejsza niż w przypadku wojny (to jednak kwestia bardziej lokalna, wpływająca mocno na poszczególne rynki z GPW na czele) czy pandemii (rządy i banki centralne podejmowały potężne wysiłki celem zminimalizowania jej negatywnego wpływu na gospodarkę, niskie stopy procentowe zachęcały do inwestowania).

Teraz sytuacja wygląda na poważniejszą, bo banki centralne, a szczególnie Fed, nie mają już tak dużego komfortu jak w trakcie pandemii. Dodatkowo wtedy czynnikiem wywołującym strach nie była polityka gospodarcza prowadzona przez największą światową gospodarkę. Obecnie zaś tak właśnie jest. Można się śmiać ze sposobu komunikowania ceł, prostoty algorytmu ich ustalania czy nakładania ceł na pingwiny, ale faktem jest, że najwyraźniej następuje zmiana światowego porządku handlowego i odwrót od wolnego handlu w kierunku tworzenia czegoś na wzór gospodarczych autarkii.

Przynajmniej jeśli chodzi o USA, takie można odnieść wrażenie. Administracja Trumpa chce reindustrializacji amerykańskiej gospodarki, osłabienia dolara i wzrostu konkurencyjności eksportu. USA obecnie są potężnym importerem produktów, ale eksportują usługi.

Donald Trump chce wyrównania deficytów handlowych z partnerami USA, najbardziej z Chinami, i w nich uderza najmocniej. Chciał też uderzyć w innych, ale być może nie przewidział braku chęci dogadania się nawet przez amerykańskich sojuszników. Być może też po prostu posłuchał lobbystów w Białym Domu, sugerujących przystopowanie z wojną celną.

Wydaje się więc, że Trump jak na razie odpuszcza UE i innym sojusznikom, skupiając się na Chinach. Być może kalkuluje, że będzie potrzebował sojuszników do uszczelniania ceł na Chiny, dlatego chce poprawić z nimi relacje. Być może nie spodziewał się też symetrycznych odpowiedzi ze strony Chin.

Jeżeli chodzi jednak o koszty finansowania, to wygląda na to, że działania Trumpa, wywołujące spadki cen surowców typu ropa naftowa czy gaz oraz spowalniające wzrost wynagrodzeń i skłonność do konsumpcji, przełożą się na większe spadki stóp procentowych, także w Polsce. Na to z utęsknieniem czekają kredytobiorcy.

W najgorszej sytuacji znaleźli się zwykli inwestorzy giełdowi. Dostali bowiem ogromną zmienność na rynkach. W takich warunkach być może dobrzy spekulanci czują się wyśmienicie, ale jednak normalny inwestor o horyzoncie średnio- czy długoterminowym ceni sobie stabilność i przewidywalność środowiska gospodarczego i to zachęca go do obecności na rynku kapitałowym.

Okiem eksperta
Sytuacja na globalnych giełdach jest wciąż napięta, a dolar traci
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Okiem eksperta
Obrona kluczowych wsparć na wykresach indeksów bazowych
Okiem eksperta
Pekin powiedział „sprawdzam”
Okiem eksperta
Kapitał ucieka do obligacji
Okiem eksperta
Wojna handlowa rozpoczęta
Okiem eksperta
W drugi kwartał wchodzimy z recesyjnymi odczytami