Kluczowym wydarzeniem w ostatnich dniach i tygodniach na rynkach były w dość jednoznaczny sposób wybory prezydenckie w USA i prawdopodobny wybór Donalda Trumpa na 47. prezydenta. Piszę prawdopodobny raczej tylko z maniery zachowywania faktów, mając z tyłu głowy dość skomplikowany mechanizm wyboru prezydenta w USA, który jest jeszcze przed nami. Jednak jakikolwiek inny rezultat tych wyborów można dziś rozważać tylko w kategoriach political fiction. Początkowa reakcja w zasadzie większości globalnych indeksów na pojawiające się nad rannej i wczesnym rankiem czasu polskiego doniesienia była dość pozytywna. Indeks akcji japońskich zakończył sesję na solidnych plusach, dość dobrze otworzyły się rynki europejskie, w tym polski. Z biegiem sesji uwidaczniać zaczęły się pierwsze oznaki słabości rynków, wpierw w notowaniach miedzi, a potem w notowaniach metali szlachetnych oraz europejskich akcji. W efekcie podczas pierwszej sesji po ogłoszeniu wyników europejskie indeksy zanotowały dość znaczące straty. W tym świetle WIG20, można rzec, wypadł nie najgorzej, gdyż wynik +0,2 proc. na tle dość znaczących spadków na pozostałych indeksach Starego Kontynentu można określić jako niezły. Równolegle w USA mieliśmy do czynienia z bardzo euforyczną sesją, gdzie kluczowe indeksy notowały 2–3-proc. wzrosty. W następnym dniu dało się zauważyć polepszenie nastrojów w Europie. Bardzo dobrze zachowywały się warszawskie indeksy, dzięki znaczącym wzrostom banków po bardzo dobrze przyjętych wynikach Banku Pekao.
Co już wielokrotnie zostało powiedziane i napisane w ostatnich dniach, wybór Donalda Trumpa rodzi wiele czynników ryzyka, zarówno dla europejskich, jak i amerykańskich akcji. Z naszej perspektywy zapowiadane cła i taryfy, jak również zmiana podejścia USA do wojny w Ukrainie rodzi nowy nawis ryzyka systemowego. Obecnie jest jednak zbyt wcześnie na wycenę tych czynników, nie wiemy do końca, jaka będzie realna polityka 47. prezydenta USA, prawdopodobnie nie wie tego do końca sam wybraniec. Z perspektywy USA na pierwszy plan przebijają się, podobnie jak w 2016 roku, zapowiadane obniżki podatków dla korporacji oraz liczne działania deregulacyjne, co będzie sprzyjało notowaniom spółek IT i banków. Jednak zakładane zmiany fiskalne mogą mieć działania proinflacyjne, co było już widoczne od kilku dni we wzroście rentowności amerykańskich obligacji. Tym samym oczekiwana ścieżka obniżek stóp procentowych może okazać się bardziej płaska niż jeszcze niedawno zakładano, zaś liczba obniżek może być dużo mniejsza w krótkim okresie niż to jeszcze niedawno wyceniał rynek. Na ten moment trudno jest znaleźć efekt tych możliwych zmian w wycenach akcji amerykańskich, ale może to stać się tematem na najbliższe tygodnie. Na plus za to należy wymienić fakt, że wybór byłego prezydenta USA zmniejsza ryzyko politycznych perturbacji w ciągu najbliższych tygodni, co zapewne miałoby miejsce, gdyby wybór Amerykanów wskazywał na kandydatkę demokratów. Pytanie również, w jakiej skali i czy będziemy mieć do czynienia będzie mieć do czynienia z realizacją zysków z tak zwanego Trump Trade. Przez najbliższe kilka dni będziemy obserwować próby dostosowania rynku do nowej (chociaż nie zaskakującej) sytuacji i próby wyceny różnych czynników ryzyka. W obu kierunkach oczywiście.