Po pierwsze, wciąż jeszcze nie wiadomo, czy WIG-owi uda się osiągnąć wzrost na koniec roku, bo obecnie jest ledwie około 2 proc. nad kreską. Jastrzębie prognozy inflacji i stóp procentowych, które w środę zaserwował Fed, mogą komplikować sytuację także na GPW. Po drugie, wynik WIG osiągnięty został w akompaniamencie hossy na Wall Street i niezłych wyników europejskich giełd, pomijając targaną polityczną niepewnością Francję. Po trzecie, pierwsze dwa kwartały roku wyglądały naprawdę obiecująco, a do maja wydawało się, że to może być drugi rok hossy na GPW.

Coś jednak nie wyszło. Po części to wina lokalnego klimatu, ale chyba jednak bardziej skupiłbym się na otoczeniu geopolitycznym. Tak naprawdę od połowy roku i nominacji J.D. Vance’a na kandydata na wiceprezydenta, zagranica ostrożnie podchodziła do polskiego rynku, obawiając się, zapewne mocno irracjonalnie, niebezpieczeństwa Rosji. A że od 2023 r. zyski z polskich spółek były więcej niż godne, przystąpiono do ich realizacji. Od tego czasu polski rynek nie może się podnieść i wymazał prawie cały wcześniejszy wzrost.

Inna sprawa, że lokalnie też się w tzw. międzyczasie zaczęło psuć. W związku z fatalnymi danymi z niemieckiego przemysłu, również polski zaczął mieć kłopoty. Kilka firm zaczęło zmagać się z raptownym obniżeniem wyniku finansowego przy wysokich wydatkach inwestycyjnych z okresu prosperity. One są nisko wyceniane. Z kolei te wyceniane wysoko spowolniły lub zastopowały wzrosty. To w oczywisty sposób przekłada się na normalizację ich wycen. Dane o sprzedaży detalicznej w II połowie roku także nie dają przeświadczenia o sile konsumenta. Budżet państwa jest napięty i czekają go lata oszczędności w wydatkach, a więc o impuls fiskalny w kolejnym okresie będzie ciężko. Nieco złagodzi to KPO, ale jednak brak tych wydatków będzie odczuwalny w dynamice PKB. To kładzie cień nad argumentem oceniającym atrakcyjność polskich spółek na podstawie niskich wycen wskaźnikowych.

Ostatnia kwestia to poruszana przeze mnie wiele razy jakość zarządzania majątkiem Skarbu Państwa w części kapitałowej. Zmiana tej jakości jest na plus, ale to nie spełnia wysokich oczekiwań, które były rok temu. Próby porządkowania inwestycji w Orlenie na razie rynek ocenia tak sobie – Olefiny długo jeszcze będą ciążyć. Górnictwo dalej traktowane jest bardzo ostrożnie, co widać w kursie np. JSW. Sektor deweloperów mieszkaniowych to nie są co prawda spółki SP, ale na ich wyceny ma wpływ rząd poprzez słabą komunikację dotyczącą programu wsparcia kredytobiorców. Energetyka i aktywa węglowe to spore obciążenie i widać, że ciężko idzie wypracowywanie koncepcji, niemniej ostatnia strategia Tauronu może być traktowana jako światełko w tunelu.

Trzeba też sobie szczerze powiedzieć, że na ocenę faktycznej jakości zarządzania spółkami SP przyjdzie czas na koniec kadencji obecnego rządu. Jest to tematyka bardzo złożona. Niemniej, inwestorzy na GPW cechują się głównie perspektywą krótkoterminową, przyzwyczajeni do braku stabilności otoczenia legislacyjnego i korporacyjnego. Trudno im się więc dziwić, że niską ocenę, przejawiającą się w słabości kursów, wystawiają już teraz.