W swojej książce „The Day After Roswell” opisał, jak podczas pracy w biurze jego zwierzchnik gen. Arthur Trudeau pokazał mu zalegające od dekady w jednej z szaf artefakty z rzekomego pojazdu obcych istot rozbitego koło miasta Roswell w Nowym Meksyku w lipcu 1947 r. Dlaczego armia USA miała tych szczątków tak mało? Bo w kilka miesięcy po incydencie z Roswell z armii został wyodrębniony nowy rodzaj sił zbrojnych, czyli siły powietrzne USA. One rzekomo przejęły wrak UFO do swoich badań, podzieliły się częścią szczątków z marynarką wojenną, a wojskom lądowym zostawiły „nędzne ochłapy”.

Czytaj więcej

Czy Musk chce zdobyć tajne technologie?

Wśród tych „ochłapów” były m.in. „kable przewodzące światło”, noktowizor, „mała latarka” emitująca wiązkę światła potrafiąca zapalać różne przedmioty, coś wyglądającego na układy scalone, szczątki z „metalu z pamięcią” wracającego po próbach odkształcenia do pierwotnego kształtu oraz opaska, która prawdopodobnie pozwalała na sterowanie pojazdem za pomocą fal mózgowych. Badania tych artefaktów na przełomie lat 40. i 50. nie przyniosły efektów, gdyż te obiekty były zbyt zaawansowane technicznie. Gen. Trudeau i płk Corso doszli jednak do wniosku, że po dekadzie od tamtych badań, naukowcy powinni znów im się przyjrzeć. Artefakty z Roswell dostarczono więc ośrodkom badawczym w zaprzyjaźnionych koncernach. Według Corso dało to w latach 60. duży impuls do amerykańskich badań nad układami scalonymi, światłowodami, laserami i noktowizją. Opaski sterujące dronami za pomocą fal mózgowych są obecnie dostępną technologią. Nie wiadomo tylko, czy odtworzono „metal z pamięcią”.

Czy Corso konfabulował w swojej książce? Nie wiadomo, czemu miałby to zrobić. Tę książkę napisał niecały rok przed śmiercią. Pisząc ją, nie kierował się więc raczej chęcią zbicia majątku ani korzystania ze sławy. Oficjalne tłumaczenia Pentagonu mówiły początkowo, że w Roswell w 1947 r. rozbił się balon meteorologiczny. Później oficjalnie twierdzono, że to był balon z tajnego projektu zbierania danych o sowieckich eksplozjach nuklearnych. Nie wiadomo jednak, czemu szczątki tego „balonu” przewieziono do bazy Wright-Patterson, do której trafia zdobyczny sprzęt lotniczy. HK