„Wysłuchaj mojej pieśni Panie,/ do Ciebie wznoszę dzisiaj głos./ Ty jesteś wszędzie, wszystkim jesteś Ty,/ lecz kamieniem nie bądź mi./ Do Ciebie pieśnią wołam Panie,/ bo ponoć wszystko możesz dać,/ więc błagam daj mi szansę jeszcze raz,/ daj mi ją ostatni raz./ Wystarczy abyś skinął ręką,/ wystarczy jedna Twoja myśl,/ a zacznę życie swoje jeszcze raz,/ więc o Boski błagam gest”.
Powyższe słowa piosenki „Modlitwa", napisane przez Bogdana Loebla i śpiewane przez zespół Breakout zdają się dość wiernie odzwierciedlać nastrój części inwestorów giełdowych lokujących na rynkach wschodzących czy warszawskiej giełdzie, zarówno w akcjach, jak i obligacjach. Dla zobrazowania skali marazmu warto dodać, iż od szczytu z początku 2022 r. WIG20 spadł o ponad 40 proc.
Oczywiście fundamentalnie można powiedzieć, że historycznie wysokie wskaźniki PMI przemysłu z końca 2021 r. prędzej czy później uległby erozji czy też, że presja inflacyjna będzie zwiększała presję na banki centralne w zakresie podwyższania stopy procentowej i wycofywania się ze skupu aktywów. Wzrost kosztu pieniądza i spadek sumy bilansowej banków centralnych (głównie Fed i EBC) to wyzwanie dla inwestorów.
Przy czym powyższe zaskoczenie zmianą polityki monetarnej jest przyspieszone przez wybuch wojny w Ukrainie i szokiem surowcowym czy szantażem gazowym Rosji. Od końca 2019 r. notowania gazu w Europie rosły nawet 20-krotnie, natomiast roczne kontrakty terminowe na energię elektryczną w Niemczech rosną 11-krotnie, choć pod koniec sierpnia tego roku rosły blisko 20-krotnie. Spadek notowań gazu z 340 EUR/MWh do nieco ponad 200 EUR/MWh (około 17 EUR/MWh w 2019 r.) oraz spadek rocznych kontraktów na energię elektryczną w Niemczech z 1000 EUR/MWh do nieco ponad 500 EUR/MWh (około 45 EUR/MWh w 2019 r.) jest pewną ulgą, ale nadal są to notowania dziesięć razy wyższe w stosunku do średniej ceny sprzed dwóch, trzech lat.
Oczywiście spadek notowań surowców energetycznych czy energii elektrycznej poprawia nastawienie inwestorów, które jest wspierane potencjalnym wsparciem regulacyjnym przez polityków Unii Europejskiej, jednak się obawiam, że dopóki nie znamy ofiar skokowego wzrostu cen prądu czy też faktycznego stanu gospodarki, to aktualnie obserwowane odbicie jest przedwczesne i ma bardziej charakter korekty spadków, niż zmiany trendu na wzrostowy.