Dolar nie zdołał praktycznie w ogóle odrobić strat wywołanych deklaracją Fedu w sprawie de facto dodruku pieniędzy w celu walki z deflacją. Gwałtowne zwyżki cen akcji na Wall Street sugerują, że jest to zresztą niejedyny czynnik osłabiający dolara. Zaczyna przeciw niemu działać również tzw. powrót apetytu na ryzyko. A kiedy ten apetyt rośnie, amerykańska waluta przestaje być obiektem pożądania graczy. Słabość korekty można interpretować jako wyraz siły trendu wzrostowego EUR/USD.

Wydaje się, że taki scenariusz jest bardzo korzystny dla złotego w relacji do dolara (USD/PLN ma wszelkie szanse na kontynuację spadku). Z kolei w przypadku EUR/PLN sytuacja nie jest tak jednoznaczna. Kurs ten ciągle znajduje się powyżej kluczowego wsparcia (4,411), które chroni notowania przed narodzinami średnioterminowego trendu spadkowego. Gdyby jednak zostało przebite, należałoby oczekiwać ruchu przynajmniej do 4,20.