Odpowiedź na pytanie, kiedy skończy się ta lepsza passa dla euro może tkwić w szczegółowej analizie zachowania się indeksów na Wall Street, które wczoraj zostały wsparte przez lepsze dane z rynku nieruchomości, a także przez optymistyczne zapatrywania sekretarza skarbu Timothy’ego Geithnera na efekty dotychczas poczynionych działań w sektorze finansowym. Niestety te argumenty nie wydają się być zbyt mocne, zwłaszcza, że dzisiaj napłyną kolejne dane makro (godz. 14:30 cotygodniowe bezrobocie – prognoza 635 tys. i godz. 16:00 sprzedaż domów na rynku wtórnym w marcu (prognoza 4,7 mln). Głos zabiorą także szefowie Banku Światowego (godz. 15:30) i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (17:00). Dla notowań EUR/USD kluczowe mogą okazać się dane, które poznamy już w ciągu najbliższych kilkudziesięciu minut. Mowa o szacunkach indeksów koniunktury w przemyśle i usługach PMI w kwietniu dla Niemiec (godz. 9:28) i całej strefy euro (godz. 9:58). W drugim przypadku spodziewana jest nieznaczna poprawa do odpowiednio 34,5 pkt. (przemysł) i 41 pkt. (usługi). Z kolei o godz. 11:00 na rynek napłyną dane o dynamice nowych zamówień w przemyśle w lutym (progn. -2,4 proc. m/m i -34,8 proc. r/r). Jeżeli dane ze strefy euro rozczarują inwestorów, można będzie się spodziewać dość wyraźnego powrotu notowań EUR/USD poniżej 1,30 i eskalacji oczekiwań związanych z zaplanowanym na 7 maja posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego. Jednak niezależnie od odczytów ze strefy euro utrzymanie się EUR/USD powyżej 1,30 do końca dnia może być dość trudne (chociażby ze względu na wspomniany na początku możliwy scenariusz powrotu spadków na giełdy).
Lepsze nastroje na rynkach akcji wsparły także złotego, który rozpoczyna czwartkowy handel na rynku międzybankowym w okolicach 4,3960 zł za euro, 3,3750 zł za dolara i 2,8970 zł za franka. Inwestorzy na razie wydają się ignorować informacje, które w średnim terminie oddalają nas od szybkiego przyjęcia euro. Wczoraj GUS poinformował, iż zeszłoroczny deficyt sektora publicznego przekroczył poziom 3 proc. PKB i wyniósł 3,9 proc. PKB, a dwa dni wcześniej przedstawiciel resortu finansów przestrzegł, iż podobny scenariusz może mieć miejsce także w 2009 r. (choć tutaj nie ma się czemu dziwić, gdyż na rynku mówi się o możliwej nowelizacji budżetu w połowie roku). Tym samym dzisiejsze słowa szefa klubu Platformy Obywatelskiej, Zbigniewa Chlebowskiego, iż „dzisiaj nie ma przesłanek do zmiany mapy drogowej”, czyli harmonogramu przyjęcia euro, należy uznać za dość optymistyczne.
Dzisiaj o godz. 14:00 poznamy zapiski z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Warto zwrócić uwagę w jakim stopniu członkowie RPP zwracali uwagę na słabego złotego w kontekście możliwego wzrostu inflacji z tego tytułu (poprzez import). Największy wpływ na notowania naszej waluty będzie mieć jednak zachowanie się EUR/USD i rynków akcji.
[b]EUR/PLN:[/b] Dzisiaj może czekać nas trzeci dzień konsolidacji rozpoczętej w poniedziałek po południu, a ograniczanej szeroką strefą wsparcia 4,35-4,37 i oporu 4,43-4,45. Dzienny MACD cały czas wskazuje na przewagę strony liczącej na dalsze osłabienie złotego. Analogicznie powinno się też założyć, iż opuszczenie konsolidacji powinno nastąpić w tym samym kierunku z jakiego została ona zainicjonowana.
[b]USD/PLN:[/b] Stabilizacja na EUR/PLN i odbicie się EUR/USD sprawiają, że USD/PLN na dziennym wykresie rysuje coś na kształt formacji flagi, którą powinien opuścić górą. Wskaźnik MACD potwierdzałby ten scenariusz. Silnym wsparciem są okolice 3,35-3,37, a pierwszym istotnym oporem będzie rejon 3,43.