W piątek w pierwszej części dnia kurs EUR/PLN znów, wzorem czwartku, szybko rósł. W pewnej chwili zawędrował nawet powyżej 4,54, czyli poziomu najwyższego od 1 kwietnia. Zaraz potem jednak do głosu doszli kupujący i złoty zaczął równie szybko odrabiać straty. Późnym popołudniem notowania otarły się o 4,47.
Wyraźną słabość złotego w ostatnich dwóch tygodniach można tłumaczyć przynajmniej na dwa sposoby. Po pierwsze, aż do poniedziałku wyraźnie umacniał się dolar na światowych rynkach (spadał kurs EUR/USD). Szczególnie od czasu eskalacji kryzysu finansowego takie zachowanie dolara tradycyjnie przekłada się na osłabienie złotego. Gdyby jednak to był jedyny czynnik, to wraz z piątkowym nagłym osłabieniem dolara (kurs EUR/USD podskoczył do poziomu najwyższego od połowy kwietnia) równie mocno w górę powinny pójść notowania złotego.
Drugie wytłumaczenie jest takie, że pod koniec miesiąca kursem naszej waluty rządzą czynniki wewnętrzne - takie jak zapadające opcje walutowe.O nerwowych ruchach trudno za to mówić w przypadku rynku polskich obligacji. W minionym tygodniu ich notowania praktycznie stały w miejscu.