Wydaje się, że po kilku tygodniach wyraźnych zwyżek na rynkach akcji i konsekwentnym spadku globalnej awersji do ryzyka, inwestorzy znaleźli się na pewnym rozstaju. Wprawdzie ostatnie dane makroekonomiczne zaczynają dawać podstawy ku temu, aby stwierdzić, że najgorsze jest już za nami, ale też jest to też czas na samozadowolenie, jak dobrze to stwierdził dzisiaj szef Europejskiego Banku Centralnego. Jean-Claude Trichet przemawiał po okresowym spotkaniu szefów banków centralnych w szwajcarskiej Bazylei.
Najbliższe dni przyniosą dość istotne publikacje danych, które pomogą w odpowiedzi na pytanie w jakim stanie znajduje się największa gospodarka świata (USA). We wtorek będą to dane o deficycie handlowym (14.30) i budżecie federalnym (20:00), w środę o cenach importu i eksportu (14.30), a także sprzedaży detalicznej (14.30). Z kolei w czwartek poza cotygodniowymi danymi z rynku pracy (14.30) o tej samej porze poznamy odczyty inflacji producenckiej (PPI). Natomiast piątek to czas publikacji danych o inflacji CPI (14.30), produkcji przemysłowej (15.15) i nastrojach konsumenckich (15.55). Warto będzie też śledzić dane ze strefy euro – w środę publikację dynamiki produkcji przemysłowej (11.00), a w piątek szacunki wzrostu PKB w I kwartale (11:00) i ostateczne dane o inflacji CPI.
Dzisiaj w nocy (01.30) zaplanowane zostało przemówienie szefa FED. Ben Bernanke będzie przemawiał podczas konferencji w Atlancie, która będzie poświęcona sytuacji w sektorze bankowym. Nie wydaje się jednak, aby miała ona znaczący wpływ na notowania EUR/USD. Według analizy technicznej obserwowana dzisiaj korekta może być kontynuowana w okolice 1,3530. Nie ma na razie powodów do sygnalizowania zmiany trendu wzrostowego. Celem na ten tydzień pozostaje test poziomu 1,3735 wyznaczanego przez maksima z marca b.r. W przypadku złotego można spodziewać się dalszego osłabienia w kierunku 4,41 zł za euro. Nie zmienia to jeszcze faktu, iż poziom 4,30 zł wciąż może być testowany w kolejnych dniach.
Marek Rogalski
Analityk DM BOŚ S.A.