Zaczęło się w połowie stycznia, kiedy to SNB uwolnił kurs franka i część kredytobiorców podniosła larum. Rozkręcała się już kampania wyborcza i tematem zajęli się politycy. Warto się więc zastanowić, jakie „buty" chciałyby uszyć bankom działającym w Polsce największe siły polityczne. W programie PiS czytamy m.in.: „kolejnym instrumentem kumulowania złożonych zasobów rozwojowych będzie udomowienie banków", a więc repolonizacja. Na stronie internetowej tej partii możemy również znaleźć projekt ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych, a więc podatku bankowego. W kwestii przewalutowania kredytów frankowych trudno o oficjalne dokumenty, ale z wypowiedzi przedstawicieli PiS można wywnioskować, że partia chce pomóc frankowiczom również kosztem banków. W przypadku PO można mówić raczej o zachowaniu status quo. Trzecia siła polityczna w Polsce, a mianowicie Paweł Kukiz, ma wobec banków najbardziej konkretne plany: „zwiększenie kontroli państwa, opodatkowanie oraz sprawdzenie przez KNF, czy kredyty frankowe faktycznie były kredytami w walucie, a jeśli nie, to dać możliwość klientom przewalutowania na koszt banku, na przykład po uśrednionym kursie z dnia podpisania umowy kredytu". Nie dziwi więc, że akcje niektórych banków spadły już w tym roku ponad 20 proc. Czy to wystarczy?