Kluczowe decyzje EBC i Fedu, szok naftowy, brexitowa karuzela czy nawet lokalnie spekulacje na złotym – nic z tych spraw nie wywołało głębszych perturbacji na FX. Sierpień zostawił nam bagaż podwyższonego ryzyka wojny handlowej i wizji globalnej recesji. Po miesiącu obraz wydaje się mniej ponury.
Jakkolwiek pesymizm bije z danych ze strefy euro i Chin, tak w USA odczyty na tle prognoz wypadają najlepiej od ponad roku. Banki centralne nie zwlekają z reakcją i dokonują stosownych dostosowań, choć rezultaty nie zrobiły dużego wrażenia. EBC przedstawił pakiet narzędzi monetarnych, który jednak w większości tylko dał iluzję agresywnej ekspansji monetarnej. Dla odmiany Fed spełnił oczekiwania dotyczące obniżki stóp procentowych, ale ponad to trudno było liczyć na więcej, kiedy silne dane krajowe łagodzą obawy przed wpływem wojny handlowej. Tutaj z kolei mamy załagodzenie sporu między USA i Chinami, przynajmniej na rzecz przygotowania przyjaznego podłoża pod restart negocjacji w przyszłym miesiącu.
Na rynku walutowym problemem jest relatywna zbieżność fundamentów. Większość czołowych banków centralnych przybrała defensywną postawę, ale to także zostawia ograniczone pole do wyróżniana solidnych zwycięzców. Tło polityczno-gospodarcze jest co najwyżej OK – nie ma powtórki sierpniowej paniki, ale też za mało jest argumentów, by rozkręcić rajd ryzyka. Dodatkowo uspokojenie z ostatnich tygodni jest kruche w swoich podstawach i zbyt mocno zależne od nagłej zmiany stanowiska jednostek. To nakazuje inwestorom zachowywanie ostrożności i unikanie pochopnych decyzji w gonieniu ryzykownych okazji.
Euro nie dostało negatywnego impulsu od EBC, ale fatalne odczyty PMI gaszą apetyt na kupno. USD jest mocny siłą wewnętrznej gospodarki, dopóki prezydent Trump nie uzna tej siły za zło wymagające interwencji. GBP przeżywa wzloty i upadki, w zależności do tego, co jest tematem dnia w sprawie brexitu. Konsolidacja CHF jest dobitnym przykładem, że rynek nie pozbył się podświadomego strachu. Wreszcie szanse złotego na odreagowanie wakacyjnej słabości zostały „zmarnowane" przez lekkomyślną histerię związaną z wyrokiem TSUE dla kredytów frankowych.
Ogólnie, gdzie by nie spojrzeć, da się wskazać argumenty za i przeciw zajęciu konkretnej pozycji. A bez wyraźnej przewagi którejś ze stron, finalną decyzją staje się pozostawanie z boku.