Przyczyny tego stanu rzeczy można by długo wyliczać. Począwszy od podaży niemal z każdego kierunku – z krajowych funduszy (borykających się z umorzeniami), z funduszy zagranicznych (EPFR i JP Morgan od początku roku wycofały z GPW 275 mln dolarów netto) oraz z szykujących się do przekształcenia OFE. A skończywszy na relatywnej słabości rynków wschodzących, którym nie służą wojny handlowe (Chiny to największy emerging market) oraz sile dolara. Do tego przy okazji dochodzi malejący udział GPW w koszyku tych rynków.

Teoretycznie poważne zaległości rodzimych akcji powinny w długim (bardzo długim) okresie zaowocować wyższymi stopami zwrotu. Nasze modele oparte na historycznych zależnościach między poziomami wskaźników wyceny (typu cena/zysk) a przyszłymi stopami zwrotu sugerują, że wieloletnie oczekiwane zyski z polskich akcji (WIG) plasują się w okolicach 7–8 proc. w skali roku, w przypadku zaś walorów amerykańskich jest to raczej 2–3 proc. (+/- błąd prognozy). Trudniej powiedzieć, kiedy wizja nadrabiania zaległości miałaby zacząć się realizować, choć jak pokazał świetny rok 2017 taki scenariusz jest możliwy...

O ile o polskich akcjach trudno byłoby powiedzieć, że grozi im przegrzanie – poziomy wycen świadczą o czymś zupełnie innym – to zupełnie inaczej wygląda sytuacja na polskim rynku... nieruchomości. Według najnowszych danych Eurostatu ceny mieszkań/domów na koniec II kwartału były średnio 8,2 proc. wyższe niż przed rokiem, a kwartał do kwartału urosły o 2,3 proc. To tempo szybsze od unijnej średniej. Eurostatowski indeks dla naszego kraju bije rekordy, a jego wykres coraz bardziej zaczyna przypominać hiperbolę (choć do szaleńczego tempa z lat 2006–2007 ciągle dużo brakuje – tyle że wtedy popyt był napędzany przez pozornie tanie kredyty frankowe). Jeśli zatem gdzieś mamy oznaki „późnocyklicznej" (ang. late cycle) hossy, to tym razem (w odróżnieniu od 2007 r.) raczej nie na GPW, lecz właśnie na rynku nieruchomości. Oczywiście inną kwestią jest to, kiedy ta hossa miałaby się załamać. Być może zamiast zgadywać, lepiej po prostu poczekać na sygnały hamowania tego trendu. ¶