Widać pierwsze pęknięcia na dotychczas solidnym obrazie rynków pracy. Nastroje gospodarstw domowych zaczynają się psuć. Uczestnicy rynku i organizacje międzynarodowe ostro tną prognozy wzrostu. Porozumienie, którego zasady ustalono podczas 13. (sic!) rundy negocjacji pomiędzy Chinami a USA, nie odwróci tych tendencji. W najlepszym przypadku sprawi, że nie będą się one pogłębiać. Niekompletna, fasadowa, niedotykająca najbardziej drażliwych kwestii umowa ratuje jednak nastroje inwestorów. Po pierwsze, zapobiega kolejnemu podniesieniu taryf i bezpośredniej eskalacji sporu. Po drugie, daje nadzieje, że skoro obie strony były w stanie cokolwiek uzgodnić, to może się to stać fundamentem pod dalsze rozmowy zwieńczone kompleksową umową. Nadzieje – w naszej opinii – płonne. Donald Trump, rozpoczynając konflikt handlowy, zaczął sypać piach w tryby światowej gospodarki. Mechanizm z każdym kolejnym obrotem ulega coraz silniejszemu uszkodzeniu. Przecież wszystkie dotychczas wprowadzone cła wciąż obowiązują! Inżynierami, którzy starają się uratować sytuację, są zarządzający polityką monetarną, którzy wykonali ostry zwrot w kierunku luzowania. Nawet w przypadkach, gdy wydawało się to już prawie niemożliwe. Główne stopy ośmiu najważniejszych banków centralnych są łącznie o ponad 400 pkt baz. niższe, niż zakładała to rynkowa wycena przed rokiem. A to jeszcze nie koniec... Dalszego luzowania należy oczekiwać po Rezerwie Federalnej, Banku Japonii czy Szwajcarskim Banku Narodowym. Biorąc pod uwagę, że Fed ma największą przestrzeń do działania, a łagodzenie będzie najbardziej rozłożone w czasie, spodziewamy się środowiska niekorzystnego dla dolara. Jednocześnie w gronie głównych walut próżno szukać takich, które bezsprzecznie i mocno na tym skorzystają. Wycena wspólnej waluty na pierwszy rzut oka jest kusząca, ale od euro odstręcza przedłużająca się anemia gospodarki. W środowisku jątrzącego się konfliktu handlowego i hamującej koniunktury kapitał stale odpływa ze świata emerging markets. Nawet w okresach dobrych nastrojów na parkietach gospodarek rozwiniętych. Waluty Antypodów są silnie eksponowane na wojny handlowe. Najpewniej wyglądają waluty defensywne, zwłaszcza jen. Beneficjentem podwyższonej niepewności i awersji do ryzyka oraz ogólnoświatowej fali poluzowania monetarnego powinno być złoto. To unikalna bezpieczna przystań: nie ma banku centralnego nieprzychylnie patrzącego na wzrost jej wartości i dlatego daje najczystszą ekspozycję na słabnięcie dolara. ¶