Przemysłowy PMI Niemiec znalazł się na poziomie 41,4 pkt, co jest najgorszym wynikiem od ponad dziesięciu lat. Powoli zaczyna również niepokoić wartość indeksu PMI liczona dla usług, która w przypadku naszego zachodniego sąsiada wyniosła we wrześniu 52,5 pkt i coraz śmielej zbliża się do krytycznej bariery 50 pkt. Wiele wskazuje na to, że pod koniec roku będziemy mieli do czynienia w przypadku Niemiec z techniczną recesją – na przełomie 2018 i 2019 r. rzutem na taśmę udało się tego uniknąć, jednak sytuacja od tamtego czasu nie uległa poprawie.
W tej sytuacji szczególnie zaskakująca wydaje się być restrykcyjna polityka fiskalna Niemiec, która w obliczu problemów gospodarczych niezmiennie od sześciu lat dostarcza nadwyżkę budżetową. Trudno zrozumieć, jakie przesłanki stoją za takim podejściem w kontekście olbrzymiej słabości niemieckiej gospodarki, ale jeżeli jest to wiara w skuteczność polityki monetarnej w Europie (której łagodzeniu notabene sprzeciwia się J. Weidmann, szef Bundesbanku), to prawdopodobnie mamy do czynienia z poważną pomyłką. Być może jednak sytuacja ta wkrótce się zmieni – w jednej z wrześniowych wypowiedzi minister finansów Olaf Scholz stwierdził, że rząd jest w stanie przeznaczyć „miliardy euro" na walkę z ewentualnym kryzysem.
Bardzo słabe dane płynące zza naszej zachodniej granicy nie są naturalnie dobrą informacją dla Polski. Wydaje się, że po okresie wyjątkowo silnej odporności naszej gospodarki na problemy Niemiec lekka zadyszka dotarła również nad Wisłę. Sierpniowa dynamika produkcji przemysłowej nieoczekiwanie spadła o 1,3 proc. r./r. przy konsensusie zakładającym jej wzrost o 1,6 proc. r./r. Należy zaznaczyć, że podobnie jak w przypadku danych z rynku pracy, osłabienie dynamiki znalazło się pod negatywnym wpływem kalendarza. Skala rozczarowania potwierdza słabnące tendencje wzrostowe w polskiej produkcji, które sugerowane były przez indeksy PMI od dłuższego czasu.
Osiągnięcie wzrostu gospodarczego w Polsce na poziomie zbliżonym do prognoz (za 2019 r. ok. 4,5 proc.) wciąż pozostaje realnym scenariuszem. Uruchomiony stymulus fiskalny wpłynie na przyspieszenie tempa wzrostu wydatków gospodarstw domowych. Można oczekiwać, że jeszcze w tym roku dynamika konsumpcji prywatnej ponownie przekroczy 5 proc., będąc stabilizatorem koniunktury w obliczu kiepskich danych płynących z Europy Zachodniej.