Informacja ta przelała się na rynki finansowe, powodując gwałtowną wyprzedaż na rynkach azjatyckich, a przez to na pozostałych parkietach. Odnośnie do samego wirusa na razie jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by wyrokować, czy problem istotnie jest poważny z perspektywy globalnej, inwestorzy jednak po początkowym szoku zaczęli kolejne informacje przyjmować z dużo większym spokojem.
Rynki dość często powołują się na analogie z epidemią SARS z 2003 r., gdy po pierwszych gwałtownych reakcjach na rynkach następowało odbicie. A warto wspomnieć, że przynajmniej zgodnie z obecną wiedzą o nowym wirusie, określanym na razie kodem 2019-nCoV, śmiertelność jest na niższym poziomie niż w przypadku epidemii w 2003 r.
Co dość symptomatyczne, najsilniejszą reakcją na nowe informacje wykazały się surowce. Notowania ropy naftowej spadły o niemal 6 proc., tracąc od początku roku przeszło 9 proc. Podobnie, chociaż z mniejszą skalą spadków, wyglądają notowania miedzi. Co ważne, rynki akcji, poza rynkami azjatyckimi, zachowały dość duży spokój.
Rynki zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych znajdują się na „minimalnych" plusach lub „niskich" minusach. Jeśli sytuacja nie rozwinie się w negatywny sposób, wygląda na to, że był to jedynie przystanek w zwyżkach. Co istotne, również krajowy rynek akcji nie odniósł znaczących strat. To optymistyczna obserwacja, w świetle wcześniejszej, podwyższonej zmienności w dniach niepokojów w Iranie.
Rynki w tym tygodniu powinny skupić się na fundamentach. W Europie Zachodniej ubiegłotygodniowe wstępne odczyty PMI okazały się być lepsze od oczekiwań, w szczególności dla gospodarki niemieckiej, gdzie zarówno sektor usług, jak i przemysłu wykazują oznaki poprawy. Podobne spostrzeżenia płyną z ostatniego posiedzenia EBC. Dla Europy czynnikiem ryzyka pozostają słowa Donalda Trumpa dotyczące przesunięcia uwagi w sporze handlowym na Unię Europejską.