Rentowności dziesięcioletnich obligacji polskiego skarbu, które jeszcze w ubiegłym tygodniu naruszyły szczyt z czerwca, śrubują rekordy. Nowy impuls wzrostowy dały im poniedziałkowe doniesienia „Financial Timesa” i „Rzeczpospolitej” o możliwym wstrzymaniu wypłat unijnych funduszy wspólności. W czwartek pierwszy raz od ponad 20 lat przekraczały 8,5 proc. Obok obaw o zawieszenie wypłat funduszy spójności wyprzedaż napędza proinflacyjna polityka fiskalna i monetarna oraz wzrost rentowności na świecie.
– Po wyjściu na nowy szczyt rentowności mogą zmierzać do 8,88 proc., czyli oporu z grudnia 2001 r. Tym, co martwi najbardziej, jest wzrost spreadu rentowności pomiędzy obligacjami polskimi a tymi z Niemiec, USA, a nawet Czech – dodaje Sobiesław Kozłowski, szef działu analiz w biurze maklerskim Noble Securities.
– takiej wartości fundusze strukturalne Polska może stracić według poniedziałkowych doniesień „Financial Timesa” i „Rzeczpospolitej”.
Złe wieści ze świata
Będąca ważną miarą ryzyka krajowego różnica w rentownościach obligacji Polski i będących centralną gospodarką regionu Niemiec otarła się o rekord z czerwca. Krajowe dziesięciolatki oferowały we wtorek o 6,14 pkt proc. wyższe rentowności od papierów znad Łaby. Jednak związana z uporczywą presją inflacyjną i zaostrzaniem polityki banków centralnych wyprzedaż jest ogólnoświatowa.
W czwartek rentowności dziesięciolatek niemieckich przekraczały chwilowo po raz pierwszy od ponad 11 lat 2,45 proc., a dochodowości analogicznych papierów amerykańskich otarły się o niewidziany od 2008 r. pułap 4,20 proc. Teoretycznie zakończenia cyklu podwyższania stóp przez Fed rynek kontraktów na stopę procentową oczekuje wiosną 2023 r. Jednak zdaniem Dennisa Gartmana, wydawcy popularnego newslettera, historia pokazuje, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy nie należy na to liczyć.