Już niemal pięć miesięcy rynek działa bez rządowego wsparcia. Nie załamał się, choć spowolnił. Transakcji jest mniej. W I kw., jak podaje JLL, na sześciu głównych rynkach deweloperzy sprzedali ok. 11 tys. mieszkań, o niemal 23 proc. mniej niż kwartał wcześniej. Średni wzrost cen metra kwadratowego nowych lokali na siedmiu rynkach wyniósł od początku roku 3,5 proc. Najbardziej, o ok. 5–7 proc., podrożały lokale w Warszawie, Łodzi i Poznaniu – wynika z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl.
– Rynek mieszkań po bardzo dużych zwyżkach cen spowodowanych „Bk 2 proc.” nieco ochłonął – ocenia Dariusz Książak. – Mamy kilku-, a nie jak wcześniej kilkunastoprocentowe zwyżki cen. Nadal jednak widać tendencję do wprowadzania do sprzedaży mieszkań nieco droższych od tych, które trafiły na rynek kilka miesięcy wcześniej – zaznacza. Zdaniem Książaka sytuacja na rynku mieszkań zmierza w kierunku stabilizacji. – Nie odnotowano gwałtownego załamania na rynku kredytów hipotecznych ani też dynamicznych zwyżek cen – mówi, zwracając uwagę, że wyprzedana w drugim półroczu ub.r. oferta mieszkań powoli się zwiększa. Do sprzedaży trafia więcej lokali, a popyt wyhamował. Prezes dodaje, że wstępne założenia programu „Na start” pozwalają też przypuszczać, że nie powinien on mieć tak istotnego wpływu na rynek mieszkań, jak „Bk 2 proc.”. Potencjalni kredytobiorcy będą musieli spełnić bardzo wiele warunków.
Na rynku wtórnym popyt jest mocno ograniczony. – Ceny się ustabilizowały. Spadków jednak nie odnotowujemy – zastrzega Paweł Grabowski z BIG Property. – Sprzedający wyczekują kolejnych zwyżek w związku z kolejnym programem dopłat do kredytów, dlatego cen nie obniżają. Pośrednik Tomasz Lebiedź, doradca rynku, zauważa, że po wygaszeniu „Bk 2 proc.” z rynku odpłynęła spora grupa kupujących, co widać także po akcji kredytowej. Wysokie ceny mieszkań i mniejsze zainteresowanie najmem doprowadziły też do spadku zainteresowania zakupami lokali na wynajem. – Wielu sprzedających, szczególnie na rynku wtórnym, żyje pamięcią końcówki 2023 r. i nadzieją na program „Na start” – mówi Lebiedź. Dodaje, że do części sprzedających po niemal pięciu miesiącach od zamknięcia „Bk 2 proc.” dociera fakt, że kupujących jest mniej, a transakcje trwają dłużej. – Nawet jeśli nie obniżają cen ofertowych, to przynajmniej są elastyczniejsi w negocjacjach – zauważa.
Co z cenami lokali
Według Pawła Grabowskiego, biorąc pod uwagę utrzymujące się na wysokim poziomie stopy procentowe, prognoza dotycząca cen mieszkań jest prosta. – Jeśli będzie nowy program dopłat do kredytów, ceny wzrosną. Jeżeli go nie będzie – spadną – mówi pośrednik z BIG Property. – Brak programu dopłat przy ograniczonym popycie zmusi sprzedających do obniżek cen, żeby pozyskać kupca. Zakładając, że stopy utrzymają się na porównywalnym poziomie, spadki cen mieszkań będą poniżej 10 proc. w skali sześciu miesięcy – prognozuje.
Zdaniem Tomasza Lebiedzia brak dotacji doprowadzi do oczyszczenia rynku. – Mniejszy potencjał popytu skłoni sprzedających do urealniania cen – mówi. – I nie chodzi tylko o sprzedających mieszkania na rynku wtórnym, ale też o sprzedających ziemię deweloperom i samych deweloperów, którzy będą uważniej przyglądać się wszystkim kosztom. Część firm będzie stać na obniżenie marży. Niektórzy, być może, „wylecą” z rynku. Krótko mówiąc, rynek się oczyści i wróci do normalności – uważa Lebiedź. Zaznacza, że rynek nieruchomości psują nie tylko dotacje. – Bez dobrych zmian w prawie krajowym, bez naprawdę porządnego planowania przestrzennego na szczeblu lokalnym, ale też bez zakończenia dręczenia deweloperów biurokracją, budownictwo mieszkaniowe nadal będzie stać przed licznymi barierami – nie ma wątpliwości Lebiedź.
Współpraca Michał Kolanko