W maju sprzedaż mieszkań spadła w tempie kilkudziesięciu procent rok do roku i wobec pierwszych miesięcy 2022 r. Biorąc pod uwagę dane z rynku kredytów to chyba nie powinno dziwić. Jak mogą wyglądać te najbliższe kwartały, czy po latach tłustych przychodzą dla deweloperów chude?
Tych tłustych było więcej niż siedem, szczyty popytu w różnych dużych miastach różnie się układały. W Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i Trójmieście mieliśmy świetny 2021 r. i patrząc na to, co teraz się dzieje, można mieć wrażenie, że mamy do czynienia z katastrofą. W maju Warszawa wyglądała najgorzej, spadek sprzedaży rok do roku sięgnął 50 proc., co dla deweloperów jest złą informacją, ale nie do końca. Deweloperzy bowiem wprowadzili do oferty niewiele więcej niż zostało sprzedanych, w związku z tym oferta wcale znacząco nie urosła, podczas gdy ceny cały czas rosną. Zatem wstrzymywałabym się z takim katastroficznym widzeniem rynku, deweloperzy są w stanie nadal dość elastycznie dostosować się do zmieniających się warunków, czyli teraz głównie rosnących stóp procentowych i w konsekwencji rosnącego kosztu kredytu.
Na bieżąco monitorujemy popyt przez ankiety. Na tej podstawie można oszacować, że około 40 proc. popytu to w pełni gotówkowcy, deklarujący, że kredyt jest im niepotrzebny. Ponad 30 proc. mówi, że wstrzymuje się i obserwuje sytuację. 20 proc. mówi, że wychodzi z rynku, bo albo straciło zdolność kredytową, albo uważa sytuację za niebezpieczną. Zatem łącznie około 50 proc. popytu mówi – robię krok w tył. Na razie nie wiemy, na jak długo. Deweloperzy mają więc prawo odczuwać dość boleśnie spadki sprzedaży.
Co się może wydarzyć w najbliższych miesiącach? Chyba nikt nie wierzy, by inflacja w czerwcu i lipcu była niższa. Mam nadzieję, że w sierpniu będziemy mieli ostatni wysoki odczyt inflacji i będzie on niższy niż w lipcu. W sierpniu RPP nie podejmuje decyzji o stopach. W idealnym scenariuszu we wrześniu widzimy niższy odczyt inflacji niż w sierpniu i rada nie podnosi stóp. Wystarczy, że stopy się zatrzymają i na rynek powraca pewien spokój, jest szansa na uruchomienie tego popytu aktualnie zawieszonego. Warunkiem będzie jednak to, że zespoły sprzedaży w spółkach deweloperskich będą w stanie „zaopiekować się" takimi klientami. W czasie dobrej koniunktury te działy zajmowały się bardziej rejestracją klientów niż zabieganiem o nich.