Dwie najważniejsze to inflacja i reakcja banków centralnych na nią, gdy już nikt nie miał złudzeń, że inflacja ma charakter przejściowy.
W 2022 r. weszliśmy już z wyraźnie wyższą inflacją i niedużo wyższymi rentownościami obligacji. W USA rentowność dziesięcioletniego papieru wzrosła w 2021 r. o 0,9 proc., w Niemczech o 0,6 proc. (i nadal pozostawała ujemna). Z kolei inflacja w 2021 r. była w USA wyższa o 3,5 pkt proc. niż w 2020 i wyniosła 4,7 proc., zaś w Niemczech wzrosła o 2,8 pkt proc., do 3,2 proc. W 2022 r. inflacja zaczęła przyspieszać, zmuszając banki centralne do reakcji, a rynki obligacji do dostosowania. W efekcie spadku cen stopa zwrotu z szerokich indeksów obligacji wyniosła w USA minus 12,5 proc., w Niemczech minus 17,8 proc., w Wlk. Brytanii minus 29,1 proc. Wraz ze wzrostem rentowności oraz zaostrzaniem polityki banków centralnych krzywe dochodowości na rynkach bazowych zaczęły się odwracać. Na koniec ub.r. i amerykańska, i niemiecka krzywa miały już duże ujemne nachylenie.
Rosnące stopy wpłynęły negatywnie na rynki wschodzące. Indeks obligacji tych krajów emitowanych w twardych walutach stracił w ub.r. 18,7 proc. Uwagę zwraca amerykański rynek obligacji wysokodochodowych. Jego indeks spadł „zaledwie” o 11,2 proc.
Takiego roku jak 2022 raczej szybko nie zobaczymy, ale bezprecedensowa skala wzrostu rentowności na trwałe zmieniła postrzeganie obligacji przez inwestorów.