Notowania bawełny na światowych giełdach osiągnęły rekordowy poziom, nienotowany od czasów wojny domowej w Stanach Zjednoczonych (na giełdzie w Nowym Jorku handlowano nią już w 1860 r.). Powodem są niskie zapasy i klęski żywiołowe, które niszczą uprawy.
[srodtytul]Szukanie oszczędności[/srodtytul]
Droga bawełna to dla wielu giełdowych spółek niekorzystna informacja. – Staramy się minimalizować ryzyko związane ze wzrostem cen bawełny przez różne działania, np. przenoszenie większej liczby zleceń produkcyjnych do krajów, w których ceny wyrobów są korzystniejsze – mówi Dariusz Pachla, wiceprezes LPP, największej giełdowej firmy handlującej odzieżą.
Dodaje, że producenci szyjący dla LPP (m.in. marki Reserved, Cropp, House) podejmują działania zwiększające ich efektywność, aby nie podwyższać ceny ubrań w proporcji, która wynika ze zwyżki ceny surowca, bo zdają sobie sprawę, że to mogłoby wpłynąć negatywnie na popyt. Ustabilizowanie się kursu PLN/USD na korzystnym poziomie pomoże grupie utrzymać konkurencyjne ceny.
– Po złożeniu zamówień na wyroby, które mamy sprzedawać do wczesnej jesieni, wiemy, że możemy osiągać dobre wyniki bez konieczności podnoszenia cen ubrań, choć oczywiście wszystko zależy od rynku. Średnia cena jednostkowa naszych wyrobów zamyka się w granicach 50–80 zł i są to wielkości do przyjęcia dla większości naszych klientów. W tej grupie cenowej liczy się głównie atrakcyjność wyrobu, a nie różnica w cenie o 3 czy 8 złotych – zapewnia Pachla. Tłumaczy, że oferując wyroby w ilościach masowych (kilkadziesiąt milionów sztuk odzieży rocznie), LPP realizuje zysk dzięki bardzo dużym obrotom.