Zanim Soichiro Honda (1906–1991) zaczął produkować samochody, zbierał doświadczenia, pomagając ojcu w naprawie rowerów, a potem podczas praktyk w warsztatach i wreszcie prowadząc własny mały zakład. W 1929 r. opatentował metalowe szprychy, zarobił i rok później otworzył fabrykę pierścieni tłokowych (po 15 latach sprzedał ją Toyocie). W 1947 r. zadebiutowały pierwsze pojazdy jego własnej konstrukcji – mopedy, czyli rowery napędzane silnikiem – a po roku ruszyło przedsiębiorstwo Honda i produkcja seryjna. Wkrótce z fabryki wyjechał pierwszy motocykl, a w 1953 r. mały dostawczy samochód T360, który odniósł wielki sukces. Dziś japońska marka oferuje: samochody, motocykle, skutery, samoloty, maszyny budowlane i rolnicze, roboty, a przede wszystkim jest największym producentem silników na świecie. Rocznie wytwarza ich około 25 mln.
Soichiro Honda fascynował się wyścigami i jego marzeniem było produkowanie samochodu sportowego. Prototypowa Honda 360, z 33-konnym silnikiem o pojemności 360 cm sześc., pokazana została w 1962 r. Seryjny model, który zadebiutował rok później, miał już większy motor R4 0,5 litra o mocy 44 KM.
Tak narodził się filigranowy kabriolet Honda S500, liczący ledwie 330 cm długości, oraz jego następca: model S600 – oferowany już jako kabriolet i coupé, napędzany silnikiem o pojemności 606 cm sześc. i mocy 57 KM. Niezależnie zawieszony samochód był napędzany łańcuchami na tylnych kołach.
To był duży sukces, także eksportowy. W niespełna trzy lata z taśm zjechało ponad 13 tys. egzemplarzy modelu. Szczytowym osiągnięciem tej sportowej serii była Honda S800 (1966–1970). Pod jej maską pracował silnik o pojemności 791 cm sześc. i mocy 70 KM, który niósł ważące 725 kg auto do prawie 160 km/h, a „setkę” osiągał w 13,6 s. Honda odeszła tu od napędu łańcuchowego i wyposażyła S800 w wał napędowy. Ten samochód też dostępny był jako coupé i kabriolet.
Do sprzedania trafił niedawno ciekawy egzemplarz z końcówki produkcji. To świetnie zachowane coupé z 1969 r., krwistoczerwone, z czarną skórą wewnątrz. Bardzo rasowe połączenie. Przez większość żywota był eksploatowany w Holandii, w 2015 r. przeszedł renowację, która objęła m.in.: remont przedniego i tylnego zawieszenia oraz układu hamulcowego, regenerację tylnej osi, montaż nowego sprzęgła, akumulatora, wydechu, nowych opon i przedniej szyby. Całkowicie odnowione jest także wnętrze, lakier oraz wszystkie chromy. Klasyk jak nowy! I jako taki wart zdaniem właścicieli 37 500 euro, czyli ponad 175 000 zł.