A czy nie mamy teraz do czynienia z asymetrią rynkową? Złe wiadomości są przyjmowane raczej spokojnie, natomiast te dobre powodują wybuch euforii, tak jak to było ostatnio.
Tak jest ostatnio i to też pokazuje nastawienie inwestorów. Rynek ewidentnie szuka argumentów do tego, żeby rosnąć, a nie spadać. Pytanie oczywiście, czy nie pojawi się jakiś czynnik, który to wszystko zaburzy. Musimy pamiętać, że rynek jest przecież cykliczny i nie do utrzymania są takie zwyżki, jakie widzieliśmy w ostatnich tygodniach. Siłą rzeczy to wymusza na nas patrzenie na dalsze działania Rezerwy Federalnej.
A co z innymi czynnikami? Jeszcze nie tak dawno dużo mówiło się o pogodzie. Co prawda jesień na razie jest ciepła, ale potencjalne pogorszenie pogody może odcisnąć piętno na rynkach, szczególnie europejskich.
Wydaje mi się, że dużo ryzyka związanego z pogodą już jest przez rynek zdyskontowane. Nawet jeśli pojawiłaby się „normalna” zima, to nie wydaje mi się, aby rynek jakoś na to specjalnie zareagował. Oczywiście może to przynieść krótkoterminowe spadki, ale już z tym tematem się oswoiliśmy, tym bardziej że dostajemy informację o tym, że zapełnienie magazynów jest bardzo wysokie. Istotne może natomiast się okazać nie to, jak sroga będzie zima, tylko to, jak długo będzie ona trwała.
Mamy także sezon wyników. Przedstawiciele spółek coraz częściej mówią, że kolejne kwartały mogą być trudniejsze. Widzisz ryzyko z tej strony?
Tutaj znowu trzeba pamiętać o tym, co się dzieje na giełdzie, a co w realnej gospodarce. Pogarszanie się realnych wyników finansowych zawsze jest na samym końcu.