Czym skończy się pompowanie bilionów przez banki centralne i rządy? Inflacją?
W przeszłości mieliśmy do czynienia z uwalnianiem pieniądza. Teraz mamy globalną politykę pieniężną, niespotykane w historii uwalnianie pieniądza i przeznaczanie go na wsparcie dla firm. To zjawisko jest tak nowe i skomplikowane, że wymyka się tradycyjnym ocenom. W polityce pieniężnej nie było innego wyjścia niż zastrzyk pieniężny. Tak było na całym świecie. Zjawisko uboczne, czyli np. inflacja, jest nieuniknione. Najbliższe 24 miesiące będziemy widzieć inflację w poszczególnych sektorach. Drukowanie pieniądza odbywa się pod kontrolą i było to już przerabiane w skali mikro w latach 2008–2009. Teraz mamy to na skalę globalną. Mam nadzieję, że łańcuchy zależności gospodarek są tak mocne, że nie będziemy mieli do czynienia z niekontrolowanymi zjawiskami makro.
Indeksy światowe rosną i rosną. Mamy rekord w Nowym Jorku. Jak to wyjaśnić?
Niezależnie od kryzysu, w poprzednich dwóch dekadach mieliśmy niespotykaną na skalę światową akumulację kapitału. Ten kapitał wszedł w największe światowe fundusze i w pewnym momencie musiał być uruchomiony. Po pierwszym szoku pandemicznym fundusze zdecydowały, że trzeba zareagować dynamicznie. Pasywne inwestowanie nie pomoże w wychodzeniu z kryzysu czy zarządzaniu zakumulowanym kapitałem. Paradoks, kiedy w kryzysie indeksy osiągają historyczne szczyty, jest do wytłumaczenia. Jest to związane z decyzjami mającymi pomóc wyjść z kryzysu i zarządzaniu aktywami. Zapominamy, że na światowy kryzys nakłada się kwestia niespokojnych rynków azjatyckich, np. giełdy w Hongkongu. Ona miała wcześniej problemy polityczne. Na to się nakładają agresywne relacje USA i Chin. Kryzys po stronie amerykańskiej doprowadził do odważnych decyzji, które nie zostałyby podjęte, gdyby nie kryzys światowy. Rynki kapitałowe w 2021 r. czekają dosyć pozytywne zjawiska.
Jak na tym tle wygląda giełda warszawska?
Największym pozytywem w ostatnich dwóch–trzech miesiącach jest wzrost liczby rachunków maklerskich i zainteresowania inwestorów indywidualnych GPW. Tutaj chłodzę emocje, bo edukacja na rynku kapitałowym kosztuje. Obawiam się, że część tych inwestorów może zapłacić wysoką cenę. Apeluję o rozsądne inwestowanie.