Falsyfikaty na rynku sztuki. Kliencie broń się sam

Na lokatę najlepiej kupować obrazy, które nie wymagają ekspertyzy.

Aktualizacja: 26.06.2022 09:28 Publikacja: 26.06.2022 08:12

Amerykanin Terry Rodgers namalował obraz pt. „Wir”.

Amerykanin Terry Rodgers namalował obraz pt. „Wir”.

Foto: Desa Unicum

Na rynku sztuki krążą falsyfikaty, zwłaszcza na aukcjach internetowych. Problem polega na tym, że nikt nas nie broni przed tym zagrożeniem. Niedawno na jednej z aukcji wystawiono obraz budzący wątpliwości. Antykwariusz zgłosił do serwisu wystawiającego obraz, że to prawdopodobnie falsyfikat. Serwis usunął obraz. Natomiast dom aukcyjny, który organizował aukcję, przysłał antykwariuszowi pozew sądowy. Uważa, że utracił potencjalny zysk ze sprzedaży usuniętego obrazu. Domaga się utraconego zysku od antykwariusza.

Jak bezpiecznie kupować?

Efektowna akwarela Jerzego Tchórzewskiego.

Efektowna akwarela Jerzego Tchórzewskiego.

Foto: Antiqua et Moderna

Takie postępowanie to reguła! Osoba, która w interesie społecznym sygnalizuje, że obraz może być (jest) falsyfikatem, z reguły ponosi konsekwencje prawne. W tej sytuacji kto się odważy narażać na proces sądowy, ryzykować utratę pieniędzy, czasu i zdrowia? Warto unikać falsyfikatów, ale w równym stopniu kontaktu z sądami. Ogólnikowo piszę o sprawie, żeby wystawiający falsyfikat nie poczuł się dotknięty również moim artykułem.

Sygnalizuję problem, żeby po raz kolejny przypomnieć, że na rynku sztuki najlepsza jest maksymalna podmiotowość klienta. Warto unikać firm internetowych, zwłaszcza nowych. Bezpieczniej kupimy w znanej od lat firmie o ugruntowanej renomie, która uwzględni ewentualne reklamacje. Taka firma jest ostrożna, ponieważ boi się wpadki, kompromitacji – tego, że klienci odejdą do konkurencji.

Drożeją pejzaże Stanisława Baja.

Drożeją pejzaże Stanisława Baja.

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

Na rynku sztuki możesz liczyć tylko na siebie. Na własną czujność, wrażliwość, kompetencję. Federacja Konsumentów ani Komisja Nadzoru Finansowego nie publikują ostrzeżeń dotyczących rynku sztuki. Państwo nie reaguje na problemy tego rynku.

Warto sprawdzić, czy ekspertyza autentyczności została zamówiona przez właściciela wystawionego na sprzedaż dzieła. Taka ekspertyza może być niewiarygodna. Bowiem właścicielowi z natury rzeczy nie zależy na deprecjonowaniu wartości dzieła, którego chce się pozbyć.

Uwaga na eksperta

Licytowany będzie obraz Tadeusza Dominika. Fot.

Licytowany będzie obraz Tadeusza Dominika. Fot.

Foto: Agra Art

Po 1989 roku wielokrotnie nieuczciwi właściciele, chcąc sprzedać falsyfikat, zamawiali do niego tzw. ekspertyzy autentyczności u nieuczciwych lub niefachowych muzealników. Pracownik muzeum potwierdzał autentyczność falsyfikatu. Miało to sprawiać wrażenie, że za ekspertyzą stoi prestiżowe muzeum, które zatrudnia eksperta.

Na lokatę najlepiej kupować pewniaki, które nie wymagają potwierdzania autentyczności. Dobrze, jeśli są to obrazy z udokumentowanym pochodzeniem. Jeśli obraz ma ekspertyzę, to powinniśmy ocenić wiarygodność eksperta.

Wybitny obraz Edwarda Dwurnika.

Wybitny obraz Edwarda Dwurnika.

Foto: Desa Unicum

Nie zdefiniowano prawnie zawodu eksperta, który bada autentyczność obrazów, tym samym decyduje o milionowym majątku obywateli. Ekspertami często są przypadkowe osoby. Z moich doświadczeń wynika, że fachowym i odpowiedzialnym ekspertem jest historyk sztuki Adam Konopacki. Ponad 30 lat temu jako pierwszy założył firmę ekspercką Art Konsultant. Pracuje dla banków, firm ubezpieczeniowych, powoływany jest na biegłego sądowego.

Pośpiech przy zakupie potęguje zagrożenie. Media tworzą sensację wokół rekordowych cen, natychmiastowych finansowych zysków. To tworzy presję na klienta. Dochodzi on do wniosku, że natychmiast musi zdobyć „inwestycyjny" obraz. Klient myśli sobie: „Kupię i szybko zyskam". W takich sytuacjach chciwość zaślepia.

Zagrożeniem dla klienta bywa brak oswojenia ze sztuką. Powinniśmy często chodzić do dobrych muzeów, oglądać autentyki. Jeśli ktoś ogląda w muzeach autentyki, to kiedy zobaczy falsyfikat automatycznie zaświeci mu się w głowie lampka ostrzegawcza, pojawią się wątpliwości. Wtedy powinien poprosić o ocenę niezależnego fachowca.

Kolejne Targowisko Sztuki

Tyle ostrzeżeń, jakie atrakcje natomiast oferuje rynek sztuki? 25–26 czerwca w Centrum Praskim Koneser w Warszawie odbędzie kolejne Targowisko Sztuki studentów warszawskiej ASP (www.targowiskosztuki.waw.pl). W godzinach 12-18 można będzie kupić w atrakcyjnej cenie obrazy, grafiki, rzeźby. Targowisko odbywa się od szesnastu lat. Pisuję o nim od początku.

Bezcenny jest bezpośredni kontakt z autorami. Od studentów dowiemy się, jak powstaje grafika lub co artysta chciał powiedzieć, malując konkretny obraz. Mamy w Polsce niepotrzebnie nabożny stosunek do sztuki, wstydzimy się swojej niewiedzy. Na targowisku śmiało można pytać o wszystko.

To znakomity relaks. Panuje swobodna atmosfera. Obowiązkowo przychodzimy z dziećmi, żeby je zainteresować sztuką, rynkiem sztuki. Niektórzy młodzi artyści tworzą z myślą specjalnie o dzieciach – kupimy bajkowe obrazy do udekorowania dziecięcych pokoi. Wielokrotnie widziałem, jak klienci targują się ze sprzedawcami.

Co atrakcyjnego znajdziemy na najbliższych aukcjach? Jakość aukcyjnej oferty jest coraz słabsza. Nie muszą się wyprzedawać ci, którzy kupili przed laty najlepsze dzieła. Trzymają je jako dobrą lokatę. Na rynek trafia przeciętna oferta.

Co na aukcjach?

Na tym tle wyróżnia się pejzaż Stanisława Baja, który 25 czerwca licytowany będzie w Sopockim Domu Aukcyjnym (www.sda.pl). Na rynku krążą pejzaże artysty. Możemy wybrać obraz, który nam najbardziej odpowiada. Faktem jest, że obrazy artysty od kilku lat systematycznie drożeją. Wiele wskazuje na to, że nadal będą drożały.

Z kolei 26 czerwca Agra Art (www.agraart.pl) wystawi ciekawy obraz Tadeusza Dominika. 28 czerwca Natomiast Antiqua et Moderna oferuje efektowną akwarelę Jerzego Tchórzewskiego (www.antiquetmoderna.pl). Możemy też kupić interesujący obraz Edwarda Dwurnika. 30 czerwca licytowany będzie w Desie Unicum (www.desa.pl).

Na rynku pełno jest obrazów Dwurnika z ostatnich lat życia artysty. Są one „sztywne", jakby malowane pod linijkę. W tamtych latach artysta oficjalnie informował, że ma pomocników, którzy malują dla niego szkice wstępne, a on je wykańcza. Teraz oferowany jest wybitny, ekspresyjny obraz z 1991 roku. Obraz mógłby wisieć w najlepszym muzeum.

Wydarzeniem będzie aukcja Ars Erotica w Desie Unicum. Wydarzeniem nie z uwagi na obrazoburcze treści obrazów, ale z uwagi na wystawienie dzieła, które namalował współczesny amerykański artysta Terry Rodgers (ur. 1947). Oferowany obraz pt. „Wir" (157 na 167 cm) pochodzi z 2003 roku ma wycenę szacunkową 200–300 tys. zł.

Na krajowym rynku nadal niewiele licytujemy światowej sztuki. Nasz rynek jest lokalny, prowincjonalny, handlujemy prawie wyłącznie polonikami. Zapewne dlatego do branży antykwarycznej w naszym kraju nie wszedł obcy kapitał. Dopiero handel światową sztuką pozwoli nam się włączyć w międzynarodowy rynek. Krajowy rynek może się rozwinąć, kiedy otworzymy się na kupowanie sztuki światowych artystów.

Inwestycje alternatywne
Odnaleziony polski Picasso
Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy