Na rynku sztuki krążą falsyfikaty, zwłaszcza na aukcjach internetowych. Problem polega na tym, że nikt nas nie broni przed tym zagrożeniem. Niedawno na jednej z aukcji wystawiono obraz budzący wątpliwości. Antykwariusz zgłosił do serwisu wystawiającego obraz, że to prawdopodobnie falsyfikat. Serwis usunął obraz. Natomiast dom aukcyjny, który organizował aukcję, przysłał antykwariuszowi pozew sądowy. Uważa, że utracił potencjalny zysk ze sprzedaży usuniętego obrazu. Domaga się utraconego zysku od antykwariusza.
Jak bezpiecznie kupować?
Efektowna akwarela Jerzego Tchórzewskiego.
Takie postępowanie to reguła! Osoba, która w interesie społecznym sygnalizuje, że obraz może być (jest) falsyfikatem, z reguły ponosi konsekwencje prawne. W tej sytuacji kto się odważy narażać na proces sądowy, ryzykować utratę pieniędzy, czasu i zdrowia? Warto unikać falsyfikatów, ale w równym stopniu kontaktu z sądami. Ogólnikowo piszę o sprawie, żeby wystawiający falsyfikat nie poczuł się dotknięty również moim artykułem.
Sygnalizuję problem, żeby po raz kolejny przypomnieć, że na rynku sztuki najlepsza jest maksymalna podmiotowość klienta. Warto unikać firm internetowych, zwłaszcza nowych. Bezpieczniej kupimy w znanej od lat firmie o ugruntowanej renomie, która uwzględni ewentualne reklamacje. Taka firma jest ostrożna, ponieważ boi się wpadki, kompromitacji – tego, że klienci odejdą do konkurencji.