Minister aktywów państwowych spotkał się z dziennikarzami, by opowiedzieć o sytuacji w spółkach skarbu państwa. Znaczącą część spotkania pochłonęło omówienie niedawnych wydarzeń w PZU. Przypomnijmy, dwa tygodnie temu Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie PZU powołało Andrzeja Klesyka do rady nadzorczej spółki. Klesyk to były prezes PZU. Za sterami największego polskiego ubezpieczyciela zasiadał w latach 2007-2015. Odszedł po tym, jak władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość.
W zeszły poniedziałek rada nadzorcza PZU odwołała ze składu zarządu prezesa Artura Olecha. Jednocześnie do czasowego wykonywania czynności prezesa spółki wskazała Andrzeja Klesyka. Ma on pełnić tę funkcję do czasu powołania nowego prezesa, nie dłużej jednak niż przez trzy miesiące. Rada nadzorcza już ogłosiła konkurs na nowego prezesa.
Czytaj więcej
Powodem odwołania Artura Olecha z funkcji prezesa PZU miała być chęć zastąpienia go osobą z większym doświadczeniem i kompetencjami w zarządzaniu wielką firmą - słyszymy nieoficjalnie w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Tymczasem w czasie rządów Artura Olecha kapitalizacja PZU wzrosła o blisko 2,5 mld zł. Ubezpieczycielem kieruje teraz Andrzej Klesyk, a Rada Nadzorcza ogłosiła konkurs na nowego szefa spółki.
Zdecydowało doświadczenie?
- Po pierwsze, kwestia doświadczenia i kompetencji. To, że ktoś może być dobrym menedżerem zarządzającym małą spółką, to nie znaczy, że sprawdzi się w dużej spółce. Po drugie, w PZU bardzo dużo zajmowano się kadrami, debatami „kto z kim i po co” – tak powody odwołania prezesa Olecha tłumaczył dziennikarzom Jakub Jaworowski, szef resortu aktywów państwowych.
Ministerstwo Aktywów Państwowych na bieżąco przygląda się temu, co się dzieje w spółkach, jak wygląda zarządzanie, jak sobie radzą zarządy. - Jeżeli ktoś został wybrany w ramach konkursu, to nie oznacza, że sprawdzi się na stanowisku. Błędne decyzje personalne, także w przypadku konkursów, zdarzają się zarówno w spółkach prywatnych, jak i państwowych – ocenił min. Jaworowski.