Kupuj tanio, sprzedawaj drogo

Dzięki wiedzy łatwiej ocenimy potencjał inwestycyjny dzieła.

Publikacja: 07.01.2024 09:31

Rynek nie odkrył jeszcze obrazów Jana Michalaka.

Rynek nie odkrył jeszcze obrazów Jana Michalaka.

Foto: Fot. Desa Unicum

Zarabiaj na rynku sztuki i antyków. Zawsze na rynku są dzieła niedoszacowane. Wystarczy dostrzec ich potencjał inwestycyjny. Zarabianie na rynku sztuki to zadanie na nowy rok.

Na aukcjach maleje podaż. Antykwariusze intensywnie szukają towaru we wszystkich przedziałach cenowych. Odkrywaj dorobek niesłusznie niedocenionych artystów. Zarabiaj na dostawach na rynek. Przy okazji możesz stworzyć własną kolekcję.

Nikifor daje zyski

Spektakularnym przykładem zysków na rynku sztuki jest działalność kolekcjonera Bogdana Jakubowskiego, który tanio kupował rozproszone na świecie dzieła Nikifora.

Jakubowski informuje, że pod koniec lat 80. kosztowały średnio równowartość ok. 120 euro. Po 2000 roku na licytacjach w Europie kosztowały po ok. 300 euro, a więc taniej niż na krajowych aukcjach.

Kolekcjoner z zyskiem sprzedał kolekcję Nikiforów.

Kolekcjoner z zyskiem sprzedał kolekcję Nikiforów.

Foto: Fot. Materiały prasowe

W ciągu ostatnich dwóch lat na krajowych aukcjach ceny wielu dzieł Nikifora przekroczyły 10 tys. zł. Nierzadko mają wycenę szacunkową rzędu 12–18 tys. zł.

Jakubowski kupował na świecie tylko dzieła wyjątkowe. Nierzadko powstały przed wojną. Mają doskonałą, udokumentowaną proweniencję. Często pochodzą z wystaw, jakie w czasach PRL organizował w świecie krakowski kolekcjoner Andrzej Banach, monografista Nikifora.

Latem 2022 roku Jakubowski pokazał swoją kolekcję w Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Wydał katalog. Wystawiono 47 prac. Pochodzą one głównie z kolekcji wspomnianego Andrzeja Banacha.

Po wystawie Jakubowski sprzedał swoją kolekcję. W 2023 roku warszawska Wall Space Gallery zorganizowała wystawę tych Nikiforów, ale właścicielem zbioru był już kto inny.

Każdy mógł kupić te dzieła Nikifora w okazyjnie niskich cenach i dobrze na nich zarobić. Jakubowski kupował nie tylko obrazy, ale także książki i czasopisma z naukowymi publikacjami o Nikiforze. Stał się specjalistą. Dzięki temu łatwiej mógł tropić towar na rynku.

Stale powtarzam w „Parkiecie”, że na rynku trzeba się znać! Wiedza procentuje. Dzięki wiedzy łatwiej spostrzeżmy potencjał inwestycyjny dzieła. To przede wszystkim wysoka jakość artystyczna, udokumentowany rodowód, pozycja artysty w historii sztuki. Obrazy muszą być łatwo dostępne, żeby było czym handlować, żeby marszandom opłacało się kreować ceny.

Liczy się dobry pomysł. Przypomnę, że w 2023 roku krakowska galeria Connaisseur wystawiła na sprzedaż doskonałe prace Nikifora, zakupione w Paryżu u syna Diny Vierny. Kim była Dina Vierny? Prowadziła w Paryżu prestiżową galerię. W 1959 roku Andrzej Banach z Krakowa zorganizował w tej galerii głośną wystawę Nikifora. Ktoś wpadł na pomysł, że rodzina Diny Vierny może mieć jeszcze prace Nikifora. Pojechał w teren i to sprawdził. Dina Vierny urodziła się w 1919 roku, jej syn musi być już sędziwym człowiekiem. Tropiciel artystycznego towaru jest jak detektyw. Jego życie staje się przygodą, to dodatkowy zysk!

Jakubowski tak samo we wczesnych latach 90. tropił po świecie polską sztukę abstrakcyjną. Dzieła np. Stażewskiego, Brzozowskiego, Kantora, Lebensteina. Wtedy nikt ich nie kupował. Kosztowały względnie tanio, bo zaczęły wchodzić na krajowe aukcje dopiero po 2000 roku.

W 1990 roku na fali wielkiego zainteresowania Polską zorganizowano w nowojorskiej Hammer Gallery sprzedażną wystawę obrazów Ryszarda Winiarskiego. Warszawska prasa pisała o megasukcesie. Po latach Jakubowski wybrał się do Nowego Jorku i stwierdził, że dzieła Winiarskiego leżały zapomniane na zapleczu galerii, bo nikt ich nie chciał… Kupił te obrazy okazyjnie tanio. W drugiej dekadzie naszego stulecia sprzedawał je na krajowych aukcjach po ok. 400 tys. zł.

Można mnożyć przykłady dzieł niedoszacowanych. Jeszcze 15 lat temu portrety malowane przez Witkacego kosztowały ok. 20 tys. zł i nierzadko spadały z licytacji. Dziś te same obrazy sprzedawane są po co najmniej 200 tys. zł. Wolny rynek odkrył to malarstwo.

Na rynku stosunkowo rzadko goszczą dzieła legendarnej malarki Janiny Kraupe (1921–2016). Mają względnie niskie ceny. 18 stycznia licytowane będą na aukcji grafiki w Desie Unicum (www.desa.pl).

Dzieła Janiny Kraupe rzadko występują na rynku

Dzieła Janiny Kraupe rzadko występują na rynku

Foto: Fot. Desa/Unica

Jak dostrzec niedoceniony potencjał inwestycyjny obrazu? Artysta Jan Michalak (ur. 1979) ma swoją legendę. Związany jest ze środowiskiem malarzy z Kazimierza nad Wisłą. Miał świetne wystawy, np. w Instytucie Włoskim w Warszawie, ale nie istnieje na rynku.

Na aukcjach obraz Jana Michalaka pojawił się raz. W 2021 roku sprzedała go Desa Unicum.

Czy to nie jest paradoks w sytuacji stałego braku dobrego towaru? Jak dotrzeć do tych obrazów? Jak je wprowadzić na rynek?

Wielcy nieznani

Nie istnieją na rynku dzieła np. Kazimierza Manna (1910–1975). Artysta pozostawił po sobie bogaty dorobek. Natomiast na aukcjach po 2000 roku oferowano zaledwie kilka jego prac. I to w sytuacji, kiedy rynek od zawsze skarży się na niską podaż dobrego towaru. Dorobek Kazimierza Manna jest idealnym przykładem sztuki o wielkim, niewykorzystanym potencjale handlowym.

Jak wprowadzić na rynek malarstwo Kazimierza Manna?

Jak wprowadzić na rynek malarstwo Kazimierza Manna?

Foto: Fot. krakowskie Muzeum Etnograficzne

W listopadzie 2019 r. Sopocki Dom Aukcyjny wystawił na aukcji dwie kompozycje Jana Karczewskiego, namalowane na papierze. Atrakcyjne obrazy Karczewskiego nie funkcjonują na rynku, nie są znane. To dziwne, ponieważ cieszą oczy, są radosne, mienią się kolorami jak mozaiki. Ceny tych obrazów są niskie, wynoszą ok. 2 tys. zł, mogą tylko rosnąć.

Obraz Jana Karczewskiego z kolekcji Wojciecha Siemiona.

Obraz Jana Karczewskiego z kolekcji Wojciecha Siemiona.

Foto: Fot. Sopocki Dom Aukcyjny

W katalogu sopockiej aukcji nie napisano nawet, że obrazy pochodzą ze zbioru wielkiego kolekcjonera Wojciecha Siemiona. A przecież dobry rodowód dzieła dodatkowo zachęca do jego zakupu. Obydwa obrazy niesłusznie zapomnianego artysty spadły z licytacji.

Nasz rynek nie w pełni wykorzystuje potencjał handlowy oferowanego towaru. W katalogach nadal pomijana jest proweniencja. Często jest tylko zasygnalizowana. Brak wyjaśnienia jej wielkiego znaczenia.

Niedawno na aukcji Sopockiego Domu Aukcyjnego oferowano obrazy Fangora i Lebensteina. Napisano krótko, że wystawiane były w Galerii Chalette w Nowym Jorku. Nie wyjaśniono, że była to galeria o wielkim prestiżu w skali świata, założona i prowadzona przez Polaka.

Inwestycje alternatywne
Odnaleziony polski Picasso
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy