Deja vu

Czy to ministrowie powinni decydować, od kogo i na jakich warunkach kupować gaz czy ropę? A może również i kartofle?

Publikacja: 21.05.2005 08:31

Przy porannej kawie i gazecie poczułem się tak, jakbym się przeniósł z powrotem do 2001 r. - w przypadku przeprowadzenia prywatyzacji Grupy Lotos i PGNiG opozycja grozi obecnemu rządowi i potencjalnym inwestorom podjęciem "wszelkich możliwych kroków politycznych, prawnych i ekonomicznych". W podobnym duchu cztery lata temu wypowiadała się "Trybuna" ustami tęgich specjalistów z SLD w dziedzinie zaopatrzenia w towary strategiczne, którzy teraz przed Sejmową Komisją Śledczą plączą się jakoś w zeznaniach. Liderzy dzisiejszej opozycji twardo twierdzą, że tych sytuacji nie można jednak porównywać? Dlaczego? Bo są one różne? A czym się one różnią? Jakościowo!

Opozycyjni autorzy protestu przeciwko planom prywatyzacyjnym ministra Sochy udowodnili niezbicie, że potrafią pisać. Jest to, jak na polskie standardy polityczne, pewna kwalifikacja. Niestety, nie potrafią chyba czytać. A już na pewno nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Nawet tego, co sami napisali. Z badań Ireneusza Białeckiego wynika, że jest przypadłość ponad 75% Polaków. Zważywszy, że politycy mają reprezentować większość społeczeństwa, nie ma się czemu dziwić. Logiki w uzasadnianiu sprzeciwu wobec prywatyzacji Grupy Lotos i PGNiG nie ma bowiem żadnej.

Odkąd Nafta Polska pogrzebała możliwość sprzedaży Rafinerii Gdańskiej Neste, idea tworzenia dwóch konkurencyjnych ośrodków rafineryjnych w Polsce jest iluzją, gdyż one nigdy nie będą ze sobą naprawdę rywalizować w sposób odczuwalny dla klientów, a staną się jedynie przedmiotem rywalizacji o wpływy różnych lobby politycznych i gospodarczych. Ale jeśli rząd podjął w końcu decyzję o sprzedaży części akcji Grupy Lotos na GPW, to należy ten proces przeprowadzić. Rząd i tak będzie mieć kontrolny pakiet akcji, a jak pokazuje przykład Orlenu, wystarczy o wiele mniejszy pakiet, żeby można było spółką de facto rządzić jak się chce.

Lepiej było wiele lat temu sprzedać Rafinerię Gdańską Neste - ale tego nie zrobiono. Lepiej było połączyć ją kilka lat temu z Orlenem - ale tego też nie zrobiono. Lepiej byłoby sprzedać ją dziś inwestorowi strategicznemu - ale takiego nie ma. To znaczy jest - Rosjanie, ale ci akurat są niemile widziani. Więc zamiast majaczyć o "inwestorach arabskich", co robi Nafta Polska, która już raz chciała sprzedać Rafinerię Gdańską konsorcjum Rotch (w tym tak zwanym konsorcjum też byli początkowo jacyś Arabowie) lepiej jest ją sprzedać na GPW. I to najlepiej od razu w całości. O tym, co się z nią stanie, niech zdecyduje rynek. A nie politycy. Do takiego rozwiązania się jednak nie posunięto, bo nie można już byłoby prowadzić kolejnych etapów prywatyzacji i związanych z nimi dogłębnych studiów i analiz.

W przypadku PGNiG planowana sprzedaż na GPW piętnastu procent akcji tej spółki stanowi podobno zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego państwa, bo otwiera drogę Gazpromowi do ekspansji w Polsce. Odkąd austriacki OMV kupił 10% akcji MOL-a i pozostał bez wpływu na losy tej węgierskiej spółki, rozsądni inwestorzy branżowi nie podejmują takich działań. Bo, po co? Można o Rosjanach powiedzieć, że mają imperialistyczne zapędy i azjatycką wręcz mentalność, ale nie, że są głupi.

Zabawne, że pomysł wprowadzenia Grupy Lotos i PGNiG na GPW nie podoba się tym samym politykom, którzy nawet nie chcą słyszeć o likwidacji przymusu ubezpieczenia w OFE. Jak OFE mają być "filarem" przyszłych emerytur (abstrahując już od tego, że nie będą, a poziom naszych emerytur zależeć będzie od poziomu dochodu narodowego, gdy będziemy na emeryturach, a nie od wysokości płaconych dzisiaj składek), to strategia prywatyzacji powinna uwzględniać uwarunkowania zewnętrzne. A jednym z tych uwarunkowań są potrzeby rynku kapitałowego.

Dodatkowego smaczku sytuacji dodaje fakt, że PGNiG organizuje przetarg na dostawy gazu. Prezes Kossowski, pomny pewnie doświadczeń prezesa Modrzejewskiego z 2002 r., nie chcąc przeciążać dodatkową pracą służb specjalnych i prokuratury swoim aresztowaniem, zaprosił do udziału w komisji przetargowej polityków opozycji. Opozycja w żadnej komisji nie chce oczywiście uczestniczyć, ale przeciwko przetargowi gorąco protestuje, bo "warunki przetargu są nieprzejrzyste, a nadzór nad przetargiem ze strony rady nadzorczej i ministra skarbu państwa jest ograniczony". Znaczy, jak się zmieni minister, to nadzór będzie nieograniczony. Tylko, czy rzeczywiście taki będzie i czy w ogóle powinien taki być? Czy to ministrowie powinni decydować od kogo i na jakich warunkach kupować gaz czy ropę. A może również i kartofle? Kartofle nie? To na pewno rzepak! Przecież to z rzepaku robi się biodiesla, który w Europie coraz powszechniej zastępuje olej napędowy. Jednocześnie eksperci opozycji twierdzą, że zimą PGNiG może mieć niedobór ponad 1 mld metrów sześciennych gazu. Jeśli ta teza jest prawdziwa, to skoro wybory odbędą się pod koniec września, a nowy rząd powstanie najwcześniej w listopadzie, zanim zdążą odwołać Kossowskiego i powołać fachowca z prawdziwego zdarzenia, który już pod niczym nieograniczonym nadzorem nowej rady nadzorczej i nowego ministra Skarbu Państwa zorganizuje nowy przetarg na dostawy gazu, to jego odbiorcy mogą obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku.

Jest to więc raczej argument za prowadzeniem tego przetargu, a nie przeciwko niemu. Nie ma powodu do obaw tylko wtedy, jeśli teza o niedoborze gazu stawiana przez ekspertów dzisiejszej opozycji jest nieprawdziwa. Ale w takim razie, co to za eksperci? Istnieje jeszcze jedno wytłumaczenie - że tak naprawdę to chodzi o coś zupełnie innego, a wypowiedzi polityków rządzących i opozycyjnych, prezesów obecnych i szykujących się już na ich miejsca oraz ekspertów wspierających jednych lub drugich, stanowią tylko pewnego rodzaju zasłonę dymną. Tylko przed czym?

Coś tak czuję w kościach, że tą sprawą będzie się w przyszłej kadencji parlamentu musiała zająć Komisja Prawdy i Sprawiedliwości - w skrócie Komisja do spraw PiS.

Centrum im. Adama Smitha

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy