Wydmuszki - wątpliwy interes

Wejście na GPW przez tzw. spółkę wydmuszkę wcale nie jest opłacalne. Nie przynosi także prestiżu. Mimo to co jakiś czas pojawiają się takie pomysły

Publikacja: 01.08.2006 07:25

Wśród ponad 270 spółek notowanych na warszawskiej giełdzie i CeTO znajdują się takie, które nie prowadzą praktycznie żadnej działalności operacyjnej. Są to na przykład: Arksteel, ŁDA Invest, Leasco czy Atlantis. Ich przychody są śladowe, a kapitały własne w większości przypadków od dawna mają wartość ujemną.

Mimo to tzw. wydmuszki są ulubieńcami spekulantów. Dlaczego tak się dzieje? Otóż jednym z głównych powodów jest przekonanie, że status spółki giełdowej może być kiedyś wykorzystany przez inny podmiot, jako sposób na wejście na giełdę "kuchennymi drzwiami". Gdyby tak się stało, kurs przedsiębiorstwa zapewne poszybowałby w górę. I na to liczą rzesze spekulantów.

Ambitne plany

Niektóre firmy wydmuszki same zachęcają inwestorów do zakupu akcji, snując ambitne plany. Najbardziej zuchwałe miał chyba Atlantis (pierwotnie producent płyt warstwowych), który swego czasu zapowiadał debiut na amerykańskiej giełdzie Nasdaq i chciał zająć się świadczeniem usług internetowych. Następnym pomysłem było wejście w deweloperkę. W spółce pojawił się nawet warszawski deweloper WAN, który w kwietniu br. jednak wycofał się. ŁDA Invest w przeszłości próbowała działalności deweloperskiej i medialnej. Arksteel w przeszłości zajmował się (jeszcze pod nazwą Pekpol) przetwórstwem mięsa, zamierzał przejąć Towarzystwo Ubezpieczeń Daewoo, a także wejść w handel złomem z ukraińskim Donbasem. Obecnie wśród akcjonariuszy Arksteelu jest spółka doradcza IFA Investments (posiada niespełna 10 proc. akcji), która za jego pośrednictwem chce wprowadzić na giełdę platformę mediową Point Group.

Skąd ten pomysł? Prezes IFA Investments Jarosław Obara tłumaczy, że przeprowadzenie "normalnej" pierwszej oferty publicznej zabrałoby zbyt wiele czasu. - PG nie jest spółką akcyjną. Jej struktura jest bardzo chaotyczna i wymagałaby uporządkowania. Jest wiele formalności, które musiałyby zostać wypełnione przed IPO, a mój klient (Point Group - przyp. red.) chce jak najszybciej znaleźć się na giełdzie - tłumaczy. Dlaczego? - Potrzebuje środków na rozwój. Krótko po połączeniu podmiotów przewidywane są nowe emisje akcji - dodaje prezes IFA Investments.

Wcale nie jest taniej

Jaki jest koszt wejścia na GPW w ten sposób? Pakiet 630 tys. akcji Arksteelu IFA kupiła w transakcji poza rynkiem regulowanym. Analitycy szacują, że cena mogła zawierać się między 1 a 2 zł za papier (od 0,63 do ponad 1,2 mln zł za pakiet). PG po połączeniu ma spłacić długi giełdowej wydmuszki - ponad 1,1 mln zł. Do tej kwoty należy doliczyć koszty nowej emisji, jaką spółka zamierza przeprowadzić po połączeniu. Z uwagi na fakt, że Arksteel jest już notowany na GPW, koszty ograniczą się do przygotowania prospektu i wsparcia technicznego (powinno to stanowić co najmniej 1 proc. wpływów z emisji). Przyjmijmy jeszcze, że spółka będzie chciała wydać trochę na promocję. Ponieważ nie wiemy, ile będzie chciała pozyskać nowo powstała firma z emisji akcji, nie jesteśmy w stanie dokładnie oszacować kosztów oferty. Próchnik, który w porównaniu z innymi firmami miał wyjątkowo "oszczędną" ofertę publiczną, wydał na nią nieco ponad 300 tys. zł, a pozyskał 22,7 mln zł. W ten sposób doszliśmy w sumie do kwoty rzędu 2-2,6 mln zł.

A ile zapłaciłaby PG za wejście na giełdę "tradycyjną" metodą? Bankier.pl ze sprzedaży nowych akcji pozyskał 11,25 mln zł, a koszty oferty wyniosły 765 tys. zł (6,8 proc. uzyskanych środków). Cash Flow zebrał z rynku 20 mln zł, a jego bezpośrednie koszty wyniosły 540 tys. zł (2,7 proc.). Inny debiutant - Eurofilms - otrzymał 16,1 mln zł z IPO, a opłaty związane z ofertą sięgnęły 480 tys. zł. Tak więc średni koszt upublicznienia spółek wielkością przypominających Point Group wyniósł niecałe 600 tys. zł.Dlaczego tak a nie inaczej?

Giełdowy fundusz Capital Partners kupił niedawno za 7,5 mln zł Ventusa (firmę notowaną na CeTO, nie prowadzącą działalności operacyjnej), żeby za jego pośrednictwem wprowadzić na GPW inną spółkę. Przedstawiciele CP nie zdradzają jednak szczegółów.

- Droga na giełdę poprzez IPO zawiera w sobie element niepewności. Nigdy nie wiemy, czy Komisja Papierów Wartościowych i Giełd dopuści nas na rynek - tłumaczy Adam Ruciński, prezes kancelarii Ruciński i Wspólnicy. - Niektóre podmioty boją się kontroli ze strony KPWiG ze względu na swoją zawiłą przeszłość - dodaje. Warto jednak zauważyć, że w momencie następnego podwyższenia kapitału nie unikną prześwietlenia przez nadzorcę rynku kapitałowego. - Z mojego punktu widzenia wejście na giełdę przez IPO jest znacznie lepszym rozwiązaniem. Pojawiamy się na parkiecie z "czystą kartą" i tylko od nas zależy, jak będzie wyglądała komunikacja z rynkiem. Przejmując "wydmuszkę", inwestor naraża się na ryzyko nietrafionego zakupu. Może wlec się za nim niedobra dotychczasowa reputacja spółki - wyjaśnia Tomasz Kaniowski, dyrektor ds. rynku pierwotnego w IDMSA.

Wątpliwości ma także Piotr Cieślak, analityk Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. - Czy taka forma nie jest zbyt mało przejrzysta? Czy taka spółka zawsze będzie działała fair wobec swoich akcjonariuszy? Czy przypadkiem próba ominięcia wszystkich działań proceduralnych związanych z wejściem na giełdę nie jest zapowiedzią omijania w przyszłości przyjętych norm i "czystych" rozwiązań? - zastanawia się. - Pozostaje mieć nadziejź, że wszystkie odpowiedzi na te pytania okażą się korzystne dla akcjonariuszy - stwierdza.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego