Ważna nie tylko liczba otwartych pozycji

W grudniu ubiegłego roku przed tzw. dniem trzech wiedźm KNF wydała komunikat zwracający uwagę uczestników rynku na czynniki ryzyka, jakie wiązały się z koncentracją krótkich pozycji futures na WIG20 w ręku jednego inwestora.

Publikacja: 24.09.2009 08:28

Niektórym komentatorom wydał się on wówczas kontrowersyjny, przede wszystkim dlatego, że bezprecedensowy.

Dodajmy, bezprecedensowy w Europie, ponieważ w Stanach normalną rzeczą jest informowanie o strukturze inwestycji na rynku terminowym. W marcu poszliśmy krok dalej. GPW we współpracy z KNF rozpoczęła systematyczne publikowanie informacji o koncentracji pozycji na rynku terminowym.Działania wtedy podjęte wywołały uboczny, acz interesujący efekt: powtarzające się rozczarowanie mediów tym, że w kolejnych terminach wygasania kontraktów nic spektakularnego się nie wydarzyło. Wiedźmy nie czarowały. W zamian pojawiło się nowe, chyba pozytywne dla warszawskiego rynku zjawisko rolowania otwartych pozycji.

Statystyczna informacja zawierająca zagregowane dane o otwartych pozycjach – choć bez wskazania czy pozycja jest długa, czy krótka, przez co tak naprawdę niewiele mówiąca inwestorom – wpuszcza trochę światła na rynek terminowy. Nadal jednak ma ona bardzo ograniczoną przydatność. Na dodatek ujawniana w publikacji GPW liczba portfeli przekraczających dany próg zaangażowania nie uwzględnia faktu, że dany inwestor może być obecny na rynku terminowym, dokonując transakcji z więcej niż jednego rachunku. Widać zatem, że zakres informacji publikowanej przez GPW jest minimalny w porównaniu z tym dostępnym w USA w ramach Commitments of Traders Report.

Gracze na kontraktach, zwłaszcza ci instytucjonalni, mogą stosować różne strategie: hedgingowe, arbitrażowe czy jawnie spekulacyjne. Ich motywy mogą być dla drobnych inwestorów niezrozumiałe, ale dlaczego instytucje mają mieć z uwagi na specyfikę swego biznesu i szerszy ogląd rynku z góry zapewnioną przewagę informacyjną? Poszerzenie skali powszechnie dostępnej informacji wyrówna szanse wszystkich uczestników rynku i stworzy inwestorom indywidualnym nowe możliwości wykorzystania narzędzi analitycznych do przewidywania trendów rynkowych i ruchów głównych graczy.

Przystając na bardzo zredukowany zakres informacji publikowanej przez GPW, nadzór sceptycznie przyjmował podnoszony wówczas argument, że nadmiar informacji, zwłaszcza o stronie, po której otwarte zostały pozycje, może niedoświadczonych inwestorów prowadzić ku mylnym wnioskom. Osobiście jestem przekonany, że inwestorzy indywidualni szybko nauczyliby się, jak oceniać wartość informacyjną poszerzonych danych i jak ostrożnie należy je interpretować. Ważniejszy mógł być inny powód. Giełda warszawska miała być pierwszym rynkiem w Europie, na którym takie informacje byłyby ogólnie dostępne.

Zrozumiałe zatem było, że należało wziąć pod uwagę obawy o naszą rolę pionierów, wytykanych palcami przez londyńskich brokerów za to, że lokalny rynek śmie wprowadzać regulacje niestosowane dotąd w samym City. By zapobiec zatem możliwej stygmatyzacji warszawskiego parkietu jako tego, na którym zagraniczni inwestorzy instytucjonalni mogą się poczuć nieswojo ze względu na upowszechnienie informacji o strukturze rynku terminowego, KNF wystąpiła na forum Europejskich Regulatorów Papierów Wartościowych CESR o wypracowanie rozwiązań, które mogłyby być wspólne dla wszystkich rynków w Europie.

Dziś trzeba pamiętać, że czynniki ryzyka, które sprowokowały nadzór nad rynkiem kapitałowym zarówno do słownej ingerencji w grudniu ub. r., jak i do skłonienia giełdy do dalszych działań, nie ulotniły się. Nasza giełda wciąż jest stosunkowo płytkim rynkiem, na którym zlecenie na rynku kasowym – choć co do wielkości postrzegane jak nieistotne z punktu widzenia brokerów londyńskich – może wywołać gwałtowne ruchy indeksów. Jednocześnie handel na warszawskim rynku terminowym – zresztą powód do chwały w statystykach europejskich – wydaje się nieproporcjonalnie duży w stosunku do obrotów spotowych.

Inicjatywa nadzoru kapitałowego z początku roku, której celem było uczulenie inwestorów na szczególne zależności między oboma rynkami, terminowym i kasowym, a zarazem zwiększenie transparentności rynku terminowego, powinna mieć zatem ciąg dalszy. Swego czasu GPW zobowiązała się do przemyślenia zakresu publikowanej informacji o strukturze rynku i ewentualnego jej rozszerzenia o wskazanie rodzaju zajmowanej pozycji, jak tylko rynek i inwestorzy przyzwyczają się do nowych reguł gry. Obiecany czas do namysłu minął i nie sądzę, by został on wykorzystany najlepiej. Warto więc wrócić do sprawy, wiedząc, że dane publikowane w rozszerzonej postaci nieść będą większą wartość poznawczą, zwłaszcza gdy zestawione zostaną w długim zakresie czasowym wraz z innymi informacjami rynkowymi.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego