Myśląc o zarobku, trzeba też myśleć o kosztach

Paweł Szczepanik, ekspert w firmie Szkolenia z Inwestycji Giełdowych.

Publikacja: 14.12.2013 13:00

Paweł Szczepanik, ekspert w firmie Szkolenia z Inwestycji Giełdowych

Paweł Szczepanik, ekspert w firmie Szkolenia z Inwestycji Giełdowych

Foto: Archiwum

Czy dobrze się stało, że na naszym rynku pojawiły się kontrakty terminowe na WIG20 z mnożnikiem 20 zł?

Uważam, że jest to naturalny krok, aby rozruszać rynek terminowy. Nie zgadzam się z tezami, że wprowadzenie nowych kontraktów może popsuć płynność na kontraktach terminowych na WIG20 z mnożnikiem 10 zł. Duża część inwestorów od dłuższego czasu skarżyła się, że koszty obrotu tymi instrumentami są zbyt duże i nie dają szans na zarobek przy niskiej zmienności. Przy założeniu, że prowizja za jeden kontrakt wynosi 7 zł za transakcję, to kupno i sprzedaż instrumentu dają 14 zł. Oznacza to, że przy zmianie kontraktu indeksu o jeden punkt nie jesteśmy w stanie zarobić. Możliwe jest to dopiero przy większych zmianach. I to tak naprawdę jest problem. Wprowadzenie większego mnożnika ma go rozwiązać. Jest to także ruch, który przybliża nas do standardów obowiązujących na innych rynkach, gdzie da się zarabiać nawet w okresach niskiej zmienności.

Inwestor indywidualny chcąc zainwestować w nowe kontrakty, musi jednak wpłacić dwukrotnie większy depozyt zabezpieczający. Czy nie jest to bariera w rozwoju nowych instrumentów?

Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, jak dużo pieniędzy ma do dyspozycji inwestor. Jeżeli obraca  jednym czy też dwoma kontraktami, to wystarczy, że popełni kilka błędów z rzędu i nie będzie miał już za co inwestować. Takie podejście jest niestety bardzo złe. Realnie rzecz biorąc, aby handlować kontraktami na WIG20 z mnożnikiem 10 zł i czuć się stosunkowo bezpiecznie, potrzeba około 10 tys. W przypadku mnożnika 20 zł jest to 15–20 tys. zł. Jeżeli handluje się jednym kontraktem, to tak naprawdę bawimy się tym rynkiem. Nie traktujemy go jako potencjalne źródło realnego zarobku. A myśląc o zarobku, zawsze trzeba brać pod uwagę koszty. Tutaj nie ma się co oszukiwać. W przypadku kontraktów na WIG20 z mnożnikiem 20 zł są one mniejsze. Na to trzeba zwrócić uwagę.

Czy nie jest jednak tak, że wielu inwestorów indywidualnych gra jednym czy dwoma kontraktami?

Owszem. Natomiast jeśli inwestor gra jednym czy też dwoma kontraktami i idzie mu dobrze, to po kilku miesiącach stać go na więcej instrumentów. I tutaj warto pomyśleć,  by „przesiąść się" z kontraktów z mnożnikiem 10 zł na te z 20 zł. Jeśli natomiast gramy cały czas minimalną liczbą instrumentów, oznacza to, że albo nasza strategia się nie sprawdza i cały czas dopłacamy, by móc kontynuować grę, albo zarobione pieniądze wypłacamy. Osobiście w tę drugą tezę nie wierzę.

Pozostaje jeszcze kwestia płynności nowych instrumentów.

Owszem, aczkolwiek myślę, że dla inwestora indywidualnego, który operuje jednak dość ograniczoną liczbą instrumentów, w tym momencie nie ma żadnego problemu, aby wejść na rynek kontraktów z większym mnożnikiem oraz wyjść po dowolnej cenie. O płynność bym się więc nie martwił. Natomiast, jak już wspomniałem, kluczowe są koszty. Dla inwestora, który dokonuje dwóch czy też trzech transakcji w roku, może nie będą one tak odczuwalne. Jeśli natomiast handlujemy często, to zaczynamy mówić o pokaźnych sumach. Sama idea kontraktu jest taka sama. Tutaj się nic nie zmienia. Różnica polega na tym, że za tę samą kwotę kupimy o połowę mniej kontraktów, jednak przy niższych kosztach.

Czy nie obawia się pan, że niższe koszty kontraktów zniweluje branża maklerska, np. poprzez podnoszenie prowizji?

Myślę, że nie. Patrząc na rynek kontraktów, gdzie rzeczywiście ostatnio wolumeny spadają, musi być presja na obniżanie prowizji. Tak jak już wcześniej wspomniałem, wprowadzenie kontaktów z mnożnikiem 20 zł zbliża nas – pod względem kosztowym – do rynków zagranicznych. Chcąc myśleć o dalszym rozwoju, nie możemy iść w drugą stronę, dlatego uważam, że prowizje w domach maklerskich nie powinny rosnąć.

Jak pan ocenia pierwsze miesiące z nowym kontraktem?

Szczerze mówiąc, trochę jestem zdziwiony tym, że wielu inwestorów nie chce przejść z kontraktów z mnożnikiem 10 zł na futures z dwukrotnie większym mnożnikiem. Moim zdaniem wynika to z małej jeszcze wiedzy na temat nowych instrumentów. Część inwestorów jest też zbyt mocno związana ze „starymi" futures. Myślę, że trzeba im wyraźnie przedstawić zalety nowych instrumentów. Z punktu widzenia kosztów nie ma argumentu, aby trwać przy kontraktach z mniejszym mnożnikiem.

Czy pan jako inwestor zmieniłby kontrakt z 10 zł mnożnikiem na te z 20 zł?

Zrobiłem to już pierwszego dnia notowań nowych instrumentów. Z mojego punktu widzenia liczą się koszty. Jeżeli mogę zaoszczędzić na handlu, to dlaczego miałbym tego nie zrobić? Dążymy do maksymalizacji stopy zwrotu i nowe kontrakty na pewno w tym pomagają.

CV

Paweł Szczepanik – makler papierów wartościowych z uprawnieniami doradczymi, analityk techniczny, obecnie prowadzi kursy z zakresu inwestowania w firmie Szkolenia z Inwestycji Giełdowych. Posiada 20 lat praktyki rynkowej. 18 lat pracował w biurze maklerskim.

Wielokrotny wykładowca podczas konferencji WallStreet, Profesjonalny Inwestor oraz szkoleń Strefy Inwestorów, Gazety Giełdy „Parkiet", Giełdy Papierów Wartościowych oraz na wyższych uczelniach ekonomicznych.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy