Kiedy stopy procentowe w Polsce mogą zostać według pana obniżone?
Rada rozmawia co miesiąc, ale na „strategiczną” rozmowę dotyczącą ewentualnego poluzowania umówiliśmy się wspólnie na marzec 2025 r. Takie wyznaczenie terminu na głębszą dyskusję się chyba dobrze sprawdziło, bo zakotwiczyło oczekiwania rynków finansowych. Te już od jakiegoś czasu czekają na ruch z naszej strony. Ja ciągle widzę marzec jako moment, kiedy ta dyskusja powinna się rozpocząć. Ale czy już wtedy zakończy się ona decyzją o obniżce – nikt tego nie wie.
Dlaczego akurat marzec?
Wtedy zobaczymy, czy potwierdzą się nasze oczekiwania o szczycie inflacji. Będziemy też wiedzieć, co wydarzyło się z cenami administrowanymi (np. woda, śmieci, kanalizacja), które zwykle są podnoszone w styczniu. W marcu będzie też nowa projekcja inflacyjna NBP. Będziemy wówczas pewnie wiedzieć też więcej o działaniach Donalda Trumpa w zakresie wojen celnych – czy jego polityka będzie zdecydowana, czy jednak wolniejsza, podlegająca negocjacjom, szczególnie w stosunku do Europy. W marcu powinien też zacząć zanikać wpływ podwyżek w sektorze publicznym o 20–30 procent i płacy minimalnej na początku 2024 r. na płace w całej gospodarce. To także będzie ważna informacja z punktu widzenia inflacji.
To główne powody, dla których uważam, że marzec jest bardzo dobrym miesiącem, żeby rozpocząć dyskusję o obniżkach. Ale najważniejsze jest to, że inflacja od marca zacznie się już obniżać. A tak naprawdę inflacja superbazowa – czyli taka wyłącznie rynkowa po wyłączeniu wszystkich cen administrowanych z inflacji bazowej – zgodnie z listopadową projekcją zacznie spadać już w pierwszym kwartale 2025 r. i będzie stopniowo trwale obniżać się przez kolejnych osiem kwartałów. To oznacza, że zbliżamy się do momentu nastania warunków dla luzowania polityki pieniężnej.
Według pana decyzje o obniżkach stóp powinny zapaść jak nie w marcu, to w drugim kwartale 2025 r.?
Tak. Wtedy przestrzeń do obniżek już się otworzy. Nie możemy tylko patrzeć na inflację CPI (główny wskaźnik inflacji publikowany przez GUS – red.). Ona jest niestety mocno dotknięta różnymi efektami jednorazowymi, tymczasowymi czy tzw. efektami bazy. VAT na żywność 5 proc. musiał być przywrócony, ceny energii odmrożone – to musiało się wydarzyć prędzej czy później – i to ma wpływ na wskaźnik inflacji przez 12 miesięcy, choć inflacją sensu stricte nie jest.
Są też podwyżki akcyzy na alkohol i papierosy, lokalnie podnoszone są ceny zimnej wody, kanalizacji itd.
Tak. Dlatego warto także analizować miernik inflacji superbazowej – bo on eliminuje rzeczy, na które RPP i jej polityka pieniężna w ogóle nie mają wpływu. Przecież podwyżkami stóp nie wpłyniemy na podwyżkę akcyzy.